Przejdź do głównej zawartości

Ignacy Krasicki – Bajki i przypowieści

 Klasyczne i ponadczasowe krótkie utwory literackie, spisane w osiemnastym wieku przez biskupa/księcia/hrabiego – Ignacego Krasickiego, który dzięki wspaniałemu wykształceniu i obyciu, władał językiem polskim z lekkością, a i używał go często w formie pisemnych wypowiedzi. Przez uczniów uważane jako zmora Oświecenia, a studentów i badaczy literatury polskiej jako coś absolutnie unikatowego.



Zbiór bajek i przypowieści, które właśnie wydano w formie pięknej książki dwujęzycznej, zachwyca nie tylko okładką i pięknym wnętrzem. To, co najważniejsze to przejrzysty i prosty układ. Po lewej stronie znajdują się utwory napisane w języku angielskim, z prawej – po polsku. Wszystko jest od siebie odseparowane, nic nie odciąga wzroku i skupić się można właściwie tylko na krótkim tekście, który rzecz jasna, niesie ze sobą zawoalowane nauki.

To, co wówczas (i teraz w zasadzie też) zachwycało w bajkach Krasickiego to swego rodzaju nowatorstwo tworzenia, tematyczna różnorodność, dotycząca właściwie wszystkich aspektów życia i umiejętność obserwowania otoczenia autora.

Krasicki bajał wyjątkowo. Zawsze był rzeczowy, konkretny i zwięzły w swoich myślach, ale też zawsze trafiał bezbłędnie w cel i w kilku wersach podsumowywał to, co inni poeci rozwlekliby do niebotycznie długich wierszy.

Bajki zawsze niosły ze sobą morał. I choć Krasicki prekursorem nie był, to jednak pisał je wyjątkowo i z lekkością. Dzięki temu cieszyć nas mogą nawet teraz. I to co najważniejsze, w większości nie straciły na aktualności. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...