Przejdź do głównej zawartości

Forrest Gump – Winston Groom

 Cóż ma w sobie ta książka, że od kilkudziesięciu lat cieszy oczy czytelników, bawi, wzrusza i koi? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bowiem przygody Forresta, który z pewnością był w spektrum autyzmu są wyjątkowe i próżno szukać w świecie literackim podobnych.



Uroczy pierdoła Forrest Gump wiedzie spokojne życie. Mieszka wraz z matką w dużym domu gdzieś w Ameryce. Kiedy dorasta, zaczynają się dziać rzeczy przypadkowe, które dziwnym trafem rzucają go w wir najważniejszych historycznie wydarzeń. 

To niezwykła książka, która jest dla mnie zawsze balsamem na skołatane nerwy. Jeśli boicie się, że jest to książka przeładowana informacjami historycznymi, to niepotrzebnie. Wszystkie najważniejsze fakty są wyraźnie zaznaczone, ale trzeba pamiętać, że jest to książka przygodowa, więc bardziej przypomina opowieść dobrego znajomego niźli podręcznika do historii.

Ta wspaniała, wielowymiarowa powieść rozkręca się bardzo powoli. Nie nudzi jednak i nie jest sztucznie wypełniona, zawiera mnóstwo informacji, które ukwiecają fabułę i często wywracają historię "do góry nogami". Akcja potrafi obrócić się o sto osiemdziesiąt stopni w każdej chwili. Zaszokować i zaciekawić.

Pysznie zbudował sobie autor postaci. Zadbał o ich wyjątkowość i filuterność, okrasił to wszystko ogromną dawką zaufania i miłości, nadając im ostatecznego sznytu. Połączył też to wszystko z fajnymi dialogami i dzięki temu stworzył opowieść, która nie nudzi, ale pomaga też pewne ważne rzeczy zrozumieć.

Czytajcie na zdrowie, bez względu na pesel. To książka dla każdego!


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...