"A lasy wiecznie śpiewają" po raz pierwszy ukazała się w 1933 roku i niemal natychmiast stała się bestsellerem. Do tej pory wydawano ją wiele razy i zawsze cieszyła się olbrzymim zainteresowaniem. Co ma w sobie ta niełatwa przecież i w czytaniu i odbiorze powieść? Ano odpowiedź jest niejednoznaczna i dość skomplikowana, bo na jej ponadczasowość wpływa bardzo wiele elementów.
Jest to opowieść o trzech pokoleniach pewnej norweskiej rodziny, żyjącej w XIX wieku, w środku nieprzyjaznych, zimnych lasów północnych.
To epicka i potężna opowieść prozatorska, która zachwyca wysublimowaną poetyką, ale i prostotą jednocześnie. Do tego wspaniała, wielopoziomowa, błyskotliwa fabuła ukazująca proste życie chłopstwa, które ukształtowała ciężka praca i wiara. To też szereg kontrastów pomiędzy tradycjami z dziada pradziada, a nowoczesnością i nieporozumieniem, które wciąż narasta.
Mnóstwo tu też oddania, miłości, czułości do bliskich, ale też konfliktów, dzięki którym całość nabiera charakteru i nie nudzi. I wszystko to, pomimo dość prostych i krótkich zdań okraszone opisami przyrody zapierającymi dech w piersiach.
Zadziwiające jest to, w jaki sposób autor wykreował postaci. To zadziwiające studium przypadku nad człowiekiem i jego charakterem, który nie jest jednoznaczny, a zawsze wielopoziomowy i skomplikowany.
Mamy tu do czynienia z olbrzymią dawką informacji o szeroko pojętej kulturze skandynawskiej, która wówczas, tuż przed wybuchem II wojny światowej, nie była znana szerokiemu gronu. Dotarła więc dzięki autorowi pod strzechy i zachwyciła.
Gorąco polecam tę niemal doskonałą literaturę klasyczną.
Komentarze
Prześlij komentarz