Przejdź do głównej zawartości

R.J. Palacio & Erica S. Perl – Biały ptak

  Cieszy mnie fakt, że w mądrej literaturze młodzieżowej trafiła się ta oto powieść. I to nie zwykłą, pełna przygód książeczka, a wspaniała, mądra i wielopoziomowa historia z potężnym morałem. Czymże jest więc przepięknie wydana książka? Ano, jest kompendium wiedzy dla dzieci i młodzieży, przestrogą i tym, że warto uczyć się na błędach innych. Nawet jeśli popełniono je ponad osiemdziesiąt lat temu.



Opowieść R.J. Palacio rozpoczyna się w czasach współczesnych, rozmową wnuka z babcią. Reszta historii toczy się w czasach II wojny światowej. Przenosimy się do francuskiego miasteczka, do którego potężne i bezwzględne nazistowskie macki, dotarły w drugiej połowie wojny. Zaczynają się prześladowania, wywózki do obozów koncentracyjnych i potworne zbrodnie. Niepełnosprawny Julien, młody człowiek, wychowywany w poczuciu poszanowania dla innych, postanawia pomóc żydowskiej dziewczynce i ukrywa ją w opuszczonej stodole. Między młodzieżą rodzi się gorące uczucie, pierwsza młodzieńcza miłość, przyjaźń i oddanie, ale czasy są bezwzględne i nie ma tu miejsca na happy endy.

Ta niezwykła historia stanowi przykład, do czego prowadzi nienawiść na tle rasowym i wyznaniowym. Mówi o cierpieniu ludzi, potwornościach, które przeżywały, o utracie najbliższych, upodleniu i życiu w strachu. Autorka w mądry, obrazowy sposób przedstawiła losy ludzi, którzy zaryzykowali własne, w miarę bezpieczne życie, po to, by pomóc prześladowanym przetrwać wojenny czas. Mimo okrojonych racji żywnościowych, dzielili się jedzeniem, dotrzymywali towarzystwa i chronili cenne życie, które postanowili ocalić.

Mimo pięknej i przyciągającej wzrok oprawy graficznej, przyznać trzeba, że to nie była łatwa lektura. Przerażała, wzruszała do łez i niosła ze sobą pewien niepokój, który towarzyszył mi do ostatnich stron. Autorka jest mistrzynią poruszania czułych strun. Trąca je lekko, bawi się nimi i czeka aż wybrzmią w czytelniczej głowie. Najpierw będą tylko rezonować i dawać o sobie znać, a potem niczym donośny dźwięk dotrą do podświadomości i już na zawsze tam zostaną.

To nie jest zwykła bajeczka dla dzieci i młodzieży z ukrytym morałem. To wspaniała, przemyślana i mądra opowieść o pewnych wartościach, którymi należy się w życiu kierować, by być dobrym człowiekiem.

Polecam najserdeczniej. O II wojnie światowej i potwornościach z nią związanymi trzeba pamiętać, by zapobiec w przyszłości podobnym sytuacjom.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...