Od tego trzeba zacząć, że życie po trzydziestce wcale nie jest złe. Ba! Jest jeszcze fajniejsze niż dziesięć lat wcześniej, tylko żeby było fajnie, trzeba się narobić.
Wyobraź sobie, że siedzisz w domu i nagle, ku twojemu wielkiemu zdziwieniu, mąż ci oznajmia, że czas na balety, to zanim oczy wyjdą ci z orbit (kiedy to ostatnio tańczyłaś? 5 lat temu?) - spróbuj się przystosować i ogarnąć rzeczywistość swoim pędzącym jak pociąg myślom.
A myśli każdej baby są te same:
- w co ja się k** ubiorę? Butów nie mam, sukienki przyciasne, niemodne. Mała czarna zrobiła się mikroczarna, a inna przyjarana żelazkiem. Co począć? Jak żyć - chciałoby się zakrzyknąć!
W tym momencie spokój ZEN powinien spłynąć na ciebie z góry (albo z kieliszka wina) i pokierować przygotowaniami. Nie wariuj, don't panic! Pomoc nadciąga! Bo oto przed Tobą, droga kobieto - poradnik.
Najpierw musisz się przyznać do tego, że bezkarne noszenie stringów do dopasowanych ubrań to zamierzchłe czasy [Chyba, że nazywasz się Chodakowska, to wtedy nie czytaj dalej] .Do psujących nastrój wspomnień nie wracamy. Stringi winny wylądować w koszu, no chyba, że chcesz wyglądać jak tłuściutki baleron w mięsnym.
'
Czas na tzw. "gacie po tacie". Co tam Calzedonia i tym podobne. Gaty z Biedry też świetnie maskują brzuszysko, a cena niewielka, więc nie ma co panikować. Pamiętaj o rajtach. Zawsze włóż do torebki dodatkową parę, bo może się okazać, że odwykłaś od noszenia rajstop i na wejściu poleci ci oczko.
I jeszcze jedno... Rajty to chyba jeden z najbardziej wkurzających elementów ubrania. Zjeżdżają po udach i czujesz się jakby ci między nogami wyrosła błona (nie myśl o dziewiczej - nie psujemy sobie nastroju przecież). Załóż drugą parę majtów i kłopot z głowy. Przecież nikt nie będzie zaglądał ci pod kieckę. No, chyba, że... Wtedy w ogóle ich nie zakładaj. Znaczy i rajtów i gatów.
Problemy podsukiennicowe mamy za sobą, więc pora na gwóźdź programu. Kieca na grzbiet, trochę tapety ukrywającej pojawiające się zmarszczki, tusz na rzęsy, fikuśna fryzura, pt. "tam wsuwka, tu wsuwka" i jesteś gotowa.
Kiedy twoja noga stanie na parkiecie, nie zapomnij! Jesteś świetnie pościskana i środek ciężkości przemieszcza się wraz z twoimi ruchami. Zatem musisz uważać na moment obrotowy, żeby nie wirować jak wibrator w szufladzie Palikota.
Pozostaje mi życzyć szalonej zabawy wśród skocznych odmóżdżających dźwięków (baw się dobrze i nie myśl za dużo)
PS. Baleriny zabierzcie. Po północy i tak nikt nie trzyma fasonu.
Komentarze
Prześlij komentarz