Młody znany jest z tego, że dużo gada, właściwie to bardzo dużo, a jeszcze właściwiej nawija cały czas. Do tego od czasu do czasu zadaje takie pytania, że laczki z nóg spadają.
Pierwsze słowo jakie Młody wypowiedział to "dziadzia", a zaraz potem "trrraaatrr", co jak się później okazało oznaczało ciągnik rolniczy. Oprócz Mcqueena, którego wszędzie ze sobą targał, zawsze brał zabawkowy traktorek. Kiedy z jego małych ust zaczęły wypływać składne zdania i atakować nas z szybkością karabinu maszynowego - dowiedzieliśmy się, że jego marzeniem jest zostać farmerem, hodować krowy i świnie oraz siać, orać i bronować, najlepiej trzysta hektarów albo i więcej.
Z wiekiem marzenia ewoluowały, ale pragnienie posiadania gospodarstwa pozostało i mimo naszych delikatnych sprzeciwów zakwitło w młodej głowie, siedzi głęboko i się ukorzenia.
Trzy razy w tygodniu wożę Młodego na zajęcia JUDO. Do celu mamy 25 kilometrów, więc podróż spędzamy na gadaniu, choć właściwie to on gada, a ja kiwam głową i od czasu do czasu coś wtrącam, oczywiście tylko wtedy kiedy mi się to uda. W środę rzecz się miała następująco:
Wiesz, mamo, ja tak sobie myślę o tym, że będę tym farmerem, nie? I, że będę miał te zwierzęta, i ziemię, i inne maszyny rolnicze i tak sobie wyliczyłem, że ja to będę potrzebował wsparcia. Znaczy wiesz, jakby mi tata pomógł w polu, to ty byś mogła krowy wydoić, jaja pozbierać i rozsypać kurom ziarna.
Próbowałam coś wtrącić, że ja to niekoniecznie do zwierząt i ja rolnikiem być nie chciałam nigdy, ale młodzian zbył mnie machnięciem ręki i mówi:
Oj, mamo, bo wszystko popsujesz. No, bo widzisz. Ja to sobie radę dam, ale od czasu do czasu byś tak może pomogła co? Bo wiesz, ja wiem, że mi nie pozwolisz zrobić gospodarstwa u was na posesji, ale ja sobie postawię wszystko na polu z tyłu. Będzie u ciebie śmierdziało tylko jak wiatr zawieje. A poza tym fajnie będzie, wiesz? Fajnie...
O, a przecież ja będę miał żonę i tak sobie pomyślałem, to znaczy chciałem, żeby to była Wero z mojej szkoły, bo ona taka ładna. I oczy ma ładne, i policzki, i nawet kitki ma ładne, wiesz? Ale ona się zakochała w Szymku bo on cały czas za nią łazi i ciągnie ją za kieckę i jej się to chyba podoba.
Ale wiesz, jak nie Wero, to pomyślałem, że może Oliwka. Bo ona meszka tu gdzie my, to po co szukać. Jak będę chciał się ożenić, to do niej zadzwonię i zapytam czy jest gotowa - jak będzie to się ożenimy. No, mam nadzieję, że przyjdziesz z tatą na ten ślub, co? Bo w sumie to bym chciał żebyście to widzieli jak już robię się dorosły.
I zanim chłopak wziął długi wdech, mówię do niego: Dziecko, ale ty myślisz, że to takie proste?
A co? Mam może iść do tego programu co po cichu w niedzielę oglądasz? Do tego rolnika co żony szuka?
No, nie przegadasz.
Komentarze
Prześlij komentarz