Przejdź do głównej zawartości

Cichy szept – Julia Magdalena Grabsky

Postanowiłam poczytać jakiś pikantny romans. Miałam ochotę na lekką lekturę, pełną namiętności, żądzy i oddania. No i nie trafiłam, bowiem mimo wielu miłosnych scen, nie jest to książka fabularna. A co, zatem, zapytacie. No cóż, wszystkiego po trosze, może oprócz horroru czy thrillera. Ale po kolei. Zacząć należy od tego, że książka została wydana pod pseudonimem, a napisało ją troje przyjaciół, którym filozofia nie jest obca.




Zwykle w tym miejscu pojawia się u mnie kilka słów o fabule. W przypadku tej książki jej nie ma, zatem muszę więc zacząć inaczej niż zwykle.
Julia Grabsky napisała przedziwną książkę. Rozpoczyna się delikatną grą wstępną między kobietą a mężczyzną. Tym, jak poznają swoje ciała, jak badają je centymetr po centymetrze i powoli rozgrzewają je do ostatecznego aktu. Wszystko to opisane jest poetycko, sensualnie, delikatnie i szalenie dokładnie. Można odnieść wrażenie, że mężczyzna, który jest tu narratorem, czci kobiece piękno, z szacunkiem traktuje jej ciało i opowiada w jaki sposób winno się kobiecie oddawać cześć. Rozgrzewa czytelniczkę do czerwoności i... nagle serwuje porcję filozoficznych treści. Bawi się w życiowego coacha, narzuca swój osąd, opowiada o życiu, o dbaniu o własne ciało, umysł. Usiłuje przekonać czytelniczkę do własnych racji. Z mozołem, krok po kroku tłumaczy zawiłości ludzkiego umysłu, zachowań.

I tak właśnie ta książka wygląda. Jest utkana niczym koronka. W każdym rozdziale mowa jest o czym innym, jakby odkrywanie kolejnych rozkoszy ludzkiego ciała, wymuszało na czytelniczce pewien pogląd na daną sprawę. Tak jakby żądza i namiętność odpowiadały ludzkim zachowaniom, ich wyborom i życiu. Bo to wszystko sprowadza się do życia właśnie.

Ta powieść zawiera  afirmacje na każdy temat. Poucza, wskazuje palcem na życiowe problemy, ukazuje ulotność ludzkiego ciała, istnienie duszy, nieskończoność czasu i zmęczenie umysłu.

Z jednej strony, znajdziemy tu poradnik o najbardziej wyrafinowanych i wysublimowanych rodzajach seksu, z drugiej strony, olbrzymią dawkę rozważań filozoficznych na tematy różne.

Tej propozycji nie jestem w stanie jednoznacznie ocenić. Mogę tylko powiedzieć, że nie jest to książka fabularna, nie ma tu historii poznania, powolnego budowania związku i późniejszych problemów z tym związanych. Jest za to jakaś życiowa mądrość, coacherskie, motywacyjne hasła pełne mocy i mnóstwo filozoficznych rozważań. Książka nie dla wszystkich, ale o wszystkich.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

O sercu, żółci i kiju w dupie

Od niemal dziesięciu lat moja najukochańsza babcia żyje ze stymulatorem serca, który pilnuje prawidłowego rytmu serca i nie pozwala mu na leniuchowanie. Dzięki temu urządzeniu najbardziej pomysłowa kobieta na świecie, czort wcielony i anioł w jednym, żyje i ma się dobrze. I niech tak będzie! Kontrole takich stymulatorów odbywają się raz do roku i od siedmiu lat mam przyjemność jeździć z babcią do poznańskiej kliniki po to by sprawdzić czy wszystko w porządku. Od wielu lat nic się tam nie zmieniło. Kolejki oczekujących na badanie, zaduch, smutek i strach przed tym co powie lekarz, bo jak mówi babcia, jak pompa w organizmie siądzie to już dupa blada. Żeby uniknąć zmęczenia , koszmarnych kolejek i wszechogarniającej rozpaczy, zdecydowałyśmy się na kontrole prywatne. Ludzi jest zdecydowanie mniej, ale zawsze znajdzie się ktoś z kim można pogawędzić, a babcia to uwielbia. Bardzo często, ku mojej uciesze chwali i podtrzymuje na duchu starszych od siebie pacjentów mówiąc, że świetn