Przejdź do głównej zawartości

Elżbieta Szudrowicz, Witold Dębczyński – Śmierć w Błękitnej Lagunie

W pięknych okolicznościach przyrody można odpocząć, zrelaksować się, pozwolić myślom hasać wolno i naładować baterie na kolejne dni pracy oraz  na przykład... znaleźć trupa.



Sięgając po tę pozycję, sądziłam, że mam przed sobą thriller. Jednak po chwili, okazało się, że jednak się mylę i czytam książkę obyczajowo - przygodową. Jakoś mnie ten fakt nie zniechęcił, ale zastanawiałam się, kiedy, i czy w ogóle, dojdzie tu do jakiejś niespodziewanej i podejrzanej śmierci, która byłaby początkiem dywagacji nad tym, kto zabił.

Otóż, moi Drodzy, rzecz dzieje się w Islandii, do której udaje się paczka przyjaciół. Bohaterowie mają plany iście turystyczne. Chcą zwiedzić najbardziej znane punkty, poznać historię danego miejsca i przywieźć do polski niezapomniane wspomnienia. Niestety, wycieczka nie kończy się dobrze dla jednego z mężczyzn i pozorny wypadek, okazuje się być przemyślaną zbrodnią, w której niechcący pomogła natura.

Książka ta zachwyca wspaniałymi opisami przyrody. Islandia jest krajem wyjątkowym i jedynym w swoim rodzaju, a autorzy wykorzystali jej atuty, by przybliżyć czytelnikom jej piękno. Jesteśmy w stanie wyobrazić sobie gejzery, półki skalne, gorące źródła i zieleń lasów, czytając szczegółowe i dokładne opisy. Dodatkowo, czytelnik może poznać legendy i musnąć wiedzę o wikingach, a także dowiedzieć się jak naturalnie zagotować jaja i upiec chleb w ziemi.

Miło i dość prosto opowiedziano tu historię ludzi. Przyjaźń, miłość i zauroczenia, przeplatają się tu z pożądaniem i skrywaną głęboko nienawiścią. I to właśnie wątek obyczajowy jest tłem całej historii. Opowieść nie jest dynamiczna. Spokojnie, powoli, jednym rytmem przechodzi do kolejnych etapów, przez co nawet niespodziewana śmierć jednego z bohaterów nie jest zaskoczeniem.

Rozwiązanie jest połączeniem wszystkich elementów składowych tej powieści, łącznie z aspektem psychologicznym, który przewija się w książce raz po raz.



Jedyną rzeczą, która mnie, jako czytelniczkę zdenerwowała, było wklejenie w fabułę katastrofy smoleńskiej i dywagacje (choć krótkie) na temat możliwego zamachu. Bez tego powieść i tak żyła by własnym życiem, a tak, wywołała jedynie niesmak i poirytowanie, ponieważ w książce, która winna być dla mnie rozrywką, poruszała temat wiecznie wylewający się z każdej strony.

Trudno jest mi ocenić tę książkę, ponieważ nie jest to thriller i nie jest też kryminał. Z pewnością nosi znamiona powieści obyczajowej i przygodowej. To taka lekka historia o ludzkich przywarach i bolączkach, z którymi borykają się na co dzień. A trup? Trup to po prostu dodatek.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...