Przejdź do głównej zawartości

Harlan Coben – Chłopiec z lasu

 Harlana Cobena przedstawiać nie trzeba. Znany jest doskonale w świecie literackim i często uważany za mistrza thrillerów. Ale czy najnowsza książka spełniła oczekiwania moje i czytelników? Czy była zachwycająca, jak choćby Tęsknię za tobą, czy raczej od niej słabsza? No cóż, odpowiedź nie jest jednoznaczna. Zapraszam na kilka słów o Chłopcu z lasu.

zdj. Free Photos z Pixabay


Najnowsza książka Cobena, reklamowana jest jako thriller, opowiadający o chłopcu, który został znaleziony w lesie, gdzie żył przez kilka lat w samotności. Malec jest szalenie inteligentny, ambitny i wybitnie zdolny, dlatego też bardzo szybko się uczy i przeskakuje po kolejnych szczeblach edukacji, a potem kariery, po to, by ostatecznie skończyć jako outsider i samotnik. I tu pojawia się zgrzyt, bo ta pasjonująca historia porzuconego w lesie chłopca, wcale nie jest osią powieści. Stwarza jedynie tło psychologiczne, dzięki czemu można poznać lepiej bohatera. Głównym wątkiem są tajemnicze zaginięcia dwojga nastolatków z problemami rodzinnymi i konotacjami politycznymi w tle.

Trzeba przyznać, że historia jest dobrze pomyślana. Wszystkie wątki są spójne, nie ma tu niejasności i niedopowiedzianych scen. Na wszystko przychodzi czas, a autor niespiesznie prowadzi opowieść do celu. Niestety, nie znajdziemy tu niepokojących i trudnych do zniesienia elementów, nie wprowadzimy organizmu w stan chaosu i strachu. Tego tutaj nie ma. Jest za to spokój, klarowność i boleśnie powolne rozwiązywanie zagadki, która wcale nie jest tak zaskakująca na jaką liczą czytelnicy.

To trochę szok dla czytelnika. Coben przyzwyczaił nas do strachu, do odczuwania niepokoju wszystkimi zmysłami i pracy nad rozwikłaniem sprawy. W tej książce, autor daje jednak czytelnikowi odpocząć, ponieważ tempo tej powieści jest niemalże ślimacze. Bynajmniej nie jest to książka ciężkostrawna, absolutnie. Jednak pojawia się swego rodzaju niedosyt i żal, że mimo świetnego początku, finisz jest taki... pospolity i mało efektowny.

Porównałabym tę powieść bardziej do książki obyczajowej niż thrillera, ze względu na wiele pobocznych wątków i zawirowań wśród bohaterów, ale być może autor miał właśnie taki plan? Może to taki prztyczek w nos dla czytelników w postaci wyjątkowo spokojnej powieści, ale zarazem obietnica, że mają na co czekać? Taką mam nadzieję! 




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

O sercu, żółci i kiju w dupie

Od niemal dziesięciu lat moja najukochańsza babcia żyje ze stymulatorem serca, który pilnuje prawidłowego rytmu serca i nie pozwala mu na leniuchowanie. Dzięki temu urządzeniu najbardziej pomysłowa kobieta na świecie, czort wcielony i anioł w jednym, żyje i ma się dobrze. I niech tak będzie! Kontrole takich stymulatorów odbywają się raz do roku i od siedmiu lat mam przyjemność jeździć z babcią do poznańskiej kliniki po to by sprawdzić czy wszystko w porządku. Od wielu lat nic się tam nie zmieniło. Kolejki oczekujących na badanie, zaduch, smutek i strach przed tym co powie lekarz, bo jak mówi babcia, jak pompa w organizmie siądzie to już dupa blada. Żeby uniknąć zmęczenia , koszmarnych kolejek i wszechogarniającej rozpaczy, zdecydowałyśmy się na kontrole prywatne. Ludzi jest zdecydowanie mniej, ale zawsze znajdzie się ktoś z kim można pogawędzić, a babcia to uwielbia. Bardzo często, ku mojej uciesze chwali i podtrzymuje na duchu starszych od siebie pacjentów mówiąc, że świetn