Przejdź do głównej zawartości

Pierre Lemaitre – Kolory ognia

 Lubię książki nieoczywiste, poplątane, zawierające jakiś uniwersalny przekaz. Trudno znaleźć odpowiednie na rynku wydawniczym, ale jeśli się już trafi, wtedy trzeba się ich trzymać, czytać i dużo o nich opowiadać. Dziś o jednej z takich historii.

Zdj. Comefreak z Pixabay

Akcja książki dzieje się w Paryżu na początku XX wieku. Główna bohaterka – Madeleine Pericourt, jest córką słynnego francuskiego bankiera. Całe swoje życie przyzwyczajona jest do bogactwa i przepychu, które zapewnił jej ojciec. Jednak pewnego dnia zostaje sama synem na świecie, ponieważ ojciec umiera. Na pogrzebie, na którym zjawiają się znane osobistości oraz ówczesna śmietanka towarzyska, dochodzi do wypadku z udziałem syna Madeleine. Chłopak rzuca się z okna. Od tego momentu życie kobiety zmienia się w niekończący się koszmar. Madeleine musi jednocześnie przejąć stery w firmie odziedziczonej po swoim zmarłym ojcu, ale również stanąć na wysokości zadania jako matka i zająć się sparaliżowanym po wypadku synem. W momencie przejęcia spadku dowiaduje się kto jest jej prawdziwym przyjacielem, a kto czyha tylko na jej bogactwo.

To była dość trudna lektura, powodowała u mnie swego rodzaju niepokój i brak zaufania do otoczenia. Fabułę poprowadzono tu w taki sposób, że chcąc nie chcąc, myśli krążą wokół własnych spraw i tego w jakim towarzystwie się obracamy. Czy na pewno znamy osoby, które są nam przychylne, i czy rzeczywiście są prawdziwymi przyjaciółmi. To powieść złożona, wielowarstwowa, ale traktująca o rzeczach poważnych, które prędzej czy później dotkną każdego z nas.

Jedna zła decyzja, zaufanie nie tej osobie, której powinna i kobieta zostaje bez środków do życia. I choć początkowo akcja rozwija się powoli, to tak naprawdę od tego momentu książka nabiera tempa. To właśnie wtedy następuje przemiana zgryzoty w siłę, determinację i waleczność.

Ta książka to uhonorowanie kobiety walczącej, można wręcz powiedzieć, że to hołd feministyczny.
Chodź narrację i dialogi są napisane w sposób nieprzewidywalny, to książkę czyta się szybko, a sama akcja jest ciekawa i skonstruowana w taki sposób, aby zaciekawić czytelnika. Nie jest ona jednak lekturą na jeden weekend, ponieważ skupia myśli na sprawach ważkich. W tę książkę trzeba się wgryźć i przetrawić, przemyśleć i zrozumieć. I to są właśnie składowe bardzo dobrej opowieści.

Polecam serdecznie tę książkę, zwłaszcza wszystkim tym, którzy nie wierzą w kobiecą siłę. A kobieta przetrwa dużo, a potem jeszcze więcej. Wspaniała pozycja!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

O sercu, żółci i kiju w dupie

Od niemal dziesięciu lat moja najukochańsza babcia żyje ze stymulatorem serca, który pilnuje prawidłowego rytmu serca i nie pozwala mu na leniuchowanie. Dzięki temu urządzeniu najbardziej pomysłowa kobieta na świecie, czort wcielony i anioł w jednym, żyje i ma się dobrze. I niech tak będzie! Kontrole takich stymulatorów odbywają się raz do roku i od siedmiu lat mam przyjemność jeździć z babcią do poznańskiej kliniki po to by sprawdzić czy wszystko w porządku. Od wielu lat nic się tam nie zmieniło. Kolejki oczekujących na badanie, zaduch, smutek i strach przed tym co powie lekarz, bo jak mówi babcia, jak pompa w organizmie siądzie to już dupa blada. Żeby uniknąć zmęczenia , koszmarnych kolejek i wszechogarniającej rozpaczy, zdecydowałyśmy się na kontrole prywatne. Ludzi jest zdecydowanie mniej, ale zawsze znajdzie się ktoś z kim można pogawędzić, a babcia to uwielbia. Bardzo często, ku mojej uciesze chwali i podtrzymuje na duchu starszych od siebie pacjentów mówiąc, że świetn