Ostatnio mam wyjątkową słabość do opowiadań. Wybieram je podświadomie ze względu na krótką i przystępną formę oraz to, że ciągły brak czasu osładzają mi tego rodzaju zbiory. Bo przecież jedno opowiadanie lub dwa, spokojnie można przeczytać do kawy czy obiadu.
Jojo Moyes umie budować napięcie pomiędzy bohaterami, doskonale zna się na uczuciach i sprawnie manipuluje, dlatego też udało jej się zjednać rzesze fanek, które z wytęsknieniem czekają na jej kolejne książki. Dziś opowiadania. Krótkie, przyjemne i typowo moyesowe – takie jak lubią wszystkie niepoprawne romantyczki.
Autorka lubi postaci kobiece. Ostatnio nawet wysnułam tezę, że zawsze otacza je historiami, które pasują do imienia. Nie raz są strasznie kiczowate, innym razem pompatyczne, a kiedy indziej takie swojskie. Lubi je doświadczać, wprowadzać w stan konsternacji i niepewności, ale ostatecznie wszystkie kończy happy endem.
Bohaterki tej książki przebywają w Paryżu, w mieście, które uważane jest za jedno z najbardziej romantycznych na świecie. I właśnie tutaj mają miejsce wszystkie wydarzenia zawarte w opowiadaniach. To tutaj dziewczyny będą musiały zmierzyć się ze swoimi słabościami, dać sobie szansę na szczęście czy odmianę dotychczasowego życia. Wierzą nie tylko w miłość, ale i w moc miasta, które zapoczątkuje nowy start.
Zatem, moje miłe. Jeśli lubicie krótkie i przystępne formy literackie, zaczytujecie się w romansach i poszukujecie miłej odskoczni, to najnowsza książka Moyes będzie dobrym wyborem.
Komentarze
Prześlij komentarz