Okres przedświąteczny rządzi się swoimi prawami, a jeśli chodzi o książki traktujące o świętach to jest ich mnóstwo. Spośród wielu propozycji, ostatnio wybrałam powieść autora, który zawsze dobrze mi się kojarzy, a jego historie otulają niczym najcieplejszy kocyk i gorąca herbata.
Maggie próbuje się pozbierać po zdradzie męża. Usiłuje wyjść z depresji i dzięki namowom przyjaciółki postanawia wrócić do życia. Pierwszym krokiem ku temu będzie zakup świątecznej choinki. Tam, poznaje człowieka, który wyciąga ją z depresyjnej otchłani i wzbudza w niej najpiękniejsze uczucia.
Evans jest niekwestionowanym mistrzem świątecznych opowieści. Te historie niosą zawsze ze sobą jakąś prawdę, swego rodzaju naukę, która pod płaszczykiem uroczej i nobliwej opowieści, wskazuje pewne uniwersalne prawdy i wyjaśnia trudne kwestie. W tej książce na pierwszy plan wysuwają się zaufanie do drugiego człowieka i to, że warto otaczać się ludźmi, na których zawsze można liczyć. Książka opowiada o problemach, z którymi na co dzień boryka się tysiące kobiet. Mówi o depresji, samotności, przemęczeniu i bezradności, ale też o tym, że warto poprosić o pomoc, nawet jeśli to bardzo trudne. Ostatnie rozdziały to pogodzenie się z losem, z własnymi bolączkami i zaakceptowaniem pewnych spraw. Kończy się happy endem, takim uroczym i nieco cukrowym, ale przecież właśnie takimi historiami lubimy się otaczać.
Akcent świąteczny to nie tylko choinka, ozdoby i iskrzący się śnieg, ale przede wszystkim miłość. Czysta, nieskażona głupstwami i po wielu perypetiach, pełna zaufania do drugiej osoby. Okazuje się, że drugą połówkę znajduje się prędzej czy później. Pewne zachowania, wypowiedzi i problemy, z którymi borykają się bohaterowie, niewątpliwie mogą nieraz sprawiać trudność, ba, mogą być dla osoby czytającej niewygodne. Zmuszają one bowiem do głębszego zastanowienia się nad swoim życiem, uczuciami i tym, czy na pewno jesteśmy ze sobą szczerzy i czy w głębi duszy niczego nie ukrywamy.
Polecam i odsyłam do lektury.
Komentarze
Prześlij komentarz