Przejdź do głównej zawartości

Kristen Ashley – Zabójczy kusiciel

 Romans do kawki? Bardzo proszę! Kristen Ashley wraca z kolejnym tomem serii Rock Chick i nadal wywołuje rumieńce. O tym, czy książka jest podobna do poprzednich – dziś w kilku słowach.



Bohaterem tej powieści jest Vance, tajemniczy i bezwzględny pracownik biura detektywistycznego. Przystojny samotnik, który jest oddany swojej pracy. Dzieje się tak do czasu, kiedy na jego drodze staje charyzmatyczna i odważna Jules. Dziewczyna imponuje Vance'owi na tyle, że ten wkrótce otacza ją opieką, doprowadza ją do szewskiej pasji, ale i wywołuje coraz to cieplejsze uczucia, które kończą się płomiennym romansem. Jules jest pracownicą socjalną, oddaną swojej pracy wyjątkowo mocno. Nigdy nie waha się stanąć w obronie swoich podopiecznych, nawet za cenę swojego życia. A to zachowanie, bardzo denerwuje Vance'a. Czy dojdą do porozumienia?

Kolejna odsłona Rock Chick nie niesie ze sobą większych niespodzianek. Jak to u Ashley bywa – jest i przystojny, wspaniale zbudowany mężczyzna, który niemal nie ma wad. Jest też dziewczyna broniąca się przed uczuciem za wszelką cenę. I tych dwojga łączy gorąca namiętność, która z czasem przerodzi się w coś więcej. Schemat zatem pozostaje bez zmian, różnica polega jedynie na przedstawionej historii, która jest dużo ciekawsza od poprzedniej.

Jak to bywa w książkach tej autorki, kobieta zwykle jest przedstawiona jako niezdecydowana i krnąbrna, nie do końca wiedząca czego od życia oczekuje. I choć Jules wyróżnia się na tle pozostałych Rockowych Dziewczyn swoim bezwzględnym oddaniem sprawie, siłą fizyczną i odwagą, to tak naprawdę do życia i funkcjonowania potrzebny jej mężczyzna. Tak właśnie, za każdym razem wynika z treści książek.

Nie mnie oceniać czy jest to zły czy dobry zabieg. Jestem natomiast przekonana, że po to czyta się romanse, żeby znaleźć w nich wymarzonego i wyidealizowanego mężczyznę i przez te kilkaset stron powieści pozachwycać się jego charakterem, postawą i oddaniem. Nabrać rumieńców i może ochoty na słodkie tete a tete ze swoim, prawdziwym partnerem.

To książka dla miłośniczek romansów, cudownych, niegrzecznych chłopców i prostych historii opowiedzianych w jeszcze prostszy sposób. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

O sercu, żółci i kiju w dupie

Od niemal dziesięciu lat moja najukochańsza babcia żyje ze stymulatorem serca, który pilnuje prawidłowego rytmu serca i nie pozwala mu na leniuchowanie. Dzięki temu urządzeniu najbardziej pomysłowa kobieta na świecie, czort wcielony i anioł w jednym, żyje i ma się dobrze. I niech tak będzie! Kontrole takich stymulatorów odbywają się raz do roku i od siedmiu lat mam przyjemność jeździć z babcią do poznańskiej kliniki po to by sprawdzić czy wszystko w porządku. Od wielu lat nic się tam nie zmieniło. Kolejki oczekujących na badanie, zaduch, smutek i strach przed tym co powie lekarz, bo jak mówi babcia, jak pompa w organizmie siądzie to już dupa blada. Żeby uniknąć zmęczenia , koszmarnych kolejek i wszechogarniającej rozpaczy, zdecydowałyśmy się na kontrole prywatne. Ludzi jest zdecydowanie mniej, ale zawsze znajdzie się ktoś z kim można pogawędzić, a babcia to uwielbia. Bardzo często, ku mojej uciesze chwali i podtrzymuje na duchu starszych od siebie pacjentów mówiąc, że świetn