Zwykle, knigi historyczne wyładowane są po brzegi naukowym bełkotem, przeplatanym rzecz jasna z pełnymi afektacji i powagi opisami władców, którzy zdają się być niemalże idealni. Jawią się więc człowiekowi jako przykład dostojeństwa, zrozumienia i wszelkiego dobra, które przekładało się na to, że kraj nasz rozwijał się przykładnie (raz wolniej, raz szybciej), a nad jego bezpieczeństwem czuwał ten czy inny władca. Mało kto jednak ciekawy jest na tyle, by zgłębić temat dokładniej i poszukać informacji o tym, jacy nasi panujący byli naprawdę. W przypadku Bolesława Chrobrego w sukurs przychodzi Grzegorz Gajek. I choć umieścił w powieści postaci historyczne, trzymał się prawdziwych wydarzeń, to jednak ułożył wokół tego opowieść o młodym kniaziu, którego da się lubić, polegając li i jedynie na swojej wyobraźni. I w tym przypadku można śmiało stwierdzić, że chcielibyśmy, by wszyscy tacy byli. Pełni pasji, ale i rozsądku, uczący się na błędach, ale też nie znający jeszcze życia i politycznych zawiłości. Władcy, których życiowe doświadczenie przekładało się na dobre dla poddanych panowanie.
Na kanwie historycznych zdarzeń, autor utkał powieść opowiadającą o początkach chrześcijaństwa w Polsce. Prowadzi czytelnika poprzez bitwy, wojny i polityczne niesnaski, usiłując zaznaczyć wpływ przyjęcia przez Polskę chrztu. Ukazuje słabe punkty możnowładców, ale też rosnące poważanie kraju Polan wśród zachodnich władców, kraju który się rozwija i powoli krok po kroku wyplenia wierzenia w wielobóstwo, uczy o Jezuchryście i kładzie nacisk na naukę pisania, czytania i rachowania, co w przyszłości zaprocentuje. I choć zasługi te przypisuje się Mieszkowi I, to jednak Bolesław był ich kontynuatorem.
Okazuje się, że przed czytelnikiem nie leży podręcznik do historii, a wspaniała książka przygodowa, która w pewnych kręgach, uchodziłaby też jako fenomenalny przykład polskiego fantasy. Zawiera bowiem w sobie tyle kapitalnych przygód i opowieści, że czyta się je jednym tchem i podąża krok za krokiem za krnąbrnymi i czupurnymi bohaterami. A ci, wyszli autorowi wybornie.
Na uwagę zasługuje główny bohater – Bolko, początkowo może nieco naiwny i pierdołowaty, ale dorastający i uczący się polityki i wojowania od podszewki. Doskonała i pięknie opowiedziana historia Hunildy – żony Bolesława, postaci tragicznej, ale charakternej i rześkiej, która wniosła do fabuły powiew świeżego powietrza i przydusiła nieco buzujący testosteron. Najbardziej barwną, zabawną i wielowarstwową postacią jednak, jest Szczerbiec. Pachołek, wierny sługa i przyjaciel Bolka w jednym. Sprytny i odważny, lubiący bajdurzyć i dobrze zjeść. I choć przypomina trochę sienkiewiczowskiego Rzędziana, to jednak jest bardziej narowisty i pomysłowy. Jest też szereg pobocznych postaci, które wcale nie są mniej znaczące, tworzą one osobliwe tło wokół głównego bohatera i dzięki nim powieść wydaje się pełniejsza, jednak wymienianie ich po kolei i opisywanie, zabrałoby przyjemność z lektury.
Czytelnik znajdzie tu wszystko to, co potrzebne jest dobrej powieści. I skomplikowane intrygi polityczne i walki zbrojne, w których trup ściele się gęsto, a szczęk krzyżującej się w walce broni dostarcza adrenaliny. Nie brakuje tu też kilku romantycznych scen, dramatycznych zwrotów akcji i decyzji, z którymi trudno się pogodzić. To mięsista, dowcipna, czasem rubaszna i wielowątkowa powieść, którą pochłania się w tempie ekspresowym.
Serdecznie polecam. I tym, którzy lubują się w historycznych opowieściach, i tym, którym jednak bardziej fantastyczne uniwersa w duszy grają. To książka wyjątkowa i warta uwagi.
Komentarze
Prześlij komentarz