To, co przyszło mi do głowy tuż po odłożeniu tej książki to przebodźcowanie. Ładunek emocjonalny, który towarzyszył tej lekturze, osiągnął punkt kulminacyjny tuż przed momentem spojrzenia na ostatnią kropkę. Roztrzaskał mnie wewnętrznie do tego stopnia, że zanim zasiadłam do pisania, musiałam nieco odpocząć i poukładać sobie pewne rzeczy.
Wydawać by się mogło, że to rodzinna opowieść o miłości. O wyjątkowej więzi łączącej siostrę i brata. O niewidzialnej nici, dzięki której porozumiewają się bez słów, podświadomie wyczuwają swoje potrzeby i starają się być razem zawsze. Nawet wtedy, kiedy sytuacja daleka jest od szeroko przyjętych norm społecznych.
Historia rozpoczyna się z początkiem lat dziewięćdziesiątych na jednym z warszawskich osiedli. Raczkująca polska demokracja, wwiercający się jeszcze w nozdrza zapach zatęchłego komunizmu i rodzina, która wyróżnia się na tle szarego społeczeństwa. Przedstawiciele polskiej inteligencji, liberalizmu i światopoglądu, który mierzi pozostałe jednostki społeczne. Ludzie zupełnie niepasujący do obrazka-łatki, przyklejonego polskiej rodzinie. Matka-feministka, wspaniale rozwijająca się w swojej pracy, ojciec-karierowicz, który doskonale poznał smak zachodniego życia oraz ich dzieci. Sandra i Albert, dwoje skrajnie różnych osobowości, które wychowują się w domu pełnym ludzi, artystów, demagogów, ludzi światłych. Nieobce są im zakrapiane imprezy, długie dysputy ideologiczne i cielesne wyzwolenie, któremu z ogromną przyjemnością oddają się goście.
Dawno nie czytałam tak złożonej i skomplikowanej powieści, która wysyła w stronę czytelnika szereg bolesnych i trudnych do zaakceptowania sygnałów, powodujących, że mechanizm zadawania sobie pytań rusza z pełną mocą i tłucze się niebezpiecznie po głowie tak długo, aż uzyska odpowiedź na wszystkie męczące pytania.
W tej książce wszystko krzyczy. Każdy fragment o miłości rodzicielskiej, o więzi rodzinnej i wspólnie spędzanym czasie. Tu czytelnik sam musi dojść do pewnych wniosków. Sam musi się zorientować, w którym momencie rodzice popełnili błąd i rodzina nowoczesna, z określonymi poglądami i jasną sytuacja materialną, staje się tworem patologicznym, który odciśnie się piętnem w dorosłym życiu Sandry i Alberta.
To czytelnik musi wydedukować, czy dałoby się uniknąć tych trudnych do wypowiedzenia emocji i działań, tych destrukcyjnych decyzji, które zostały podjęte niewłaściwie i potem wlekły się za bohaterami całe życie, nie pozwalając odetchnąć pełną piersią.
"Rodzeństwo" jest niezwykle ważną i wartościową powieścią. Skomplikowaną i poplątaną tak bardzo, że trudno się od niej uwolnić. Jest ważnym głosem w trudnej sprawie! To pozycja obowiązkowa, skłąniająca do dłuższych dywagacji i rozmów. Serdecznie polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz