Jeden z moich ulubionych momentów nadchodzi wielkimi krokami. Znów zabłysną lampki, dom wypełni aromat świeżo wypiekanych pierników, gorące kakao będzie smakowało inaczej niż w inną porę roku i w ogóle będzie tak jakoś przyjemniej. Wspaniale jest więc podtrzymywać ten świąteczny nastrój. Najlepszą metodą jest książka o takiej tematyce. Opowiem więc dziś o niezwykłej dziewczynce, która ponad sto lat temu postanowiła obdarować wszystkie dzieci na świecie upominkami.
Blanche Claus jest sierotą mieszkającą pod jednym z londyńskich mostów. Pewnego dnia, snując się samotnie po okolicy, dziewczynka otrzymuje od starej kobiety magiczną bombkę, w której widać śnieżną krainę i tańczącą choinkę. Chwilę później, dostrzega wychudzoną klacz, która nie ma właściciela. Wskakuje na jej grzbiet i pędzą przez ulice na złamanie karku, aż na rogu jednej, w miejscu, gdzie sprzedaje się choinki, poznaje dziewczynkę w dziwnym, kolorowym ubraniu. Rinki i Blanche szybko okazują sobie serdeczność i dzięki jakiejś niewidzialnej sile, przysięgają sobie, że co roku w wigilię będą robiły sobie babeczkowe pikniki i opowiadały co u nich słychać. Tak rozpoczyna się niezwykła przyjaźń i przygoda, która trwa całe życie.
To historia tajemniczego brodacza z Bieguna Północnego, o którym słyszał każdy opowiedziana inaczej. Bo tak naprawdę nikt nie wie kim jest ubrany na czerwono człowiek, rozwożący prezenty w wigilię Bożego Narodzenia. Nikt nie wie jak naprawdę wygląda i kim jest. A co, jeśli to wyjątkowo uparta dziewczynka, która chciała dać każdemu coś dobrego? A co, jeśli w zaprzęgu nie ma tylko reniferów, a są łanie i pewna piękna i oddana klacz? Czy to byłoby złe? Wcale! Byłoby wspaniale!
Była to jedna z piękniejszych baśni jakie do tej pory czytałam. Wspaniale ilustrująca ducha świąt, ale też, a może przede wszystkim zwracająca uwagę na pewien bardzo ważny aspekt. Otóż, w tej kolorowej i baśniowej opowieści znajdziemy mnóstwo dobrych rzeczy o dziewczynkach, które mogą być kim chcą i nikt nie stanie im przeszkodzić, choćby się bardzo starał. Mnóstwo tu słów wsparcia, wewnętrznej mocy i wskazywania, że jak się czegoś mocno pragnie i dąży do celu, to można naprawdę wiele zdziałać.
Autorka pięknie też ukazała bezinteresowną przyjaźń, wsparcie jakie sobie okazują przyjaciele i jak jest ono ważne nie tylko w trudnych momentach, ale też na co dzień.
W tym całym kolorowym tyglu, pełnym miłości i wsparcia, najbardziej ujęło mnie stanowcze stanowisko autorki, mówiące o tym, że każdy może być kim chce, że inność jest dobra, kolorowa i ciekawa. I wcale nie oznacza dziwności.
Absolutnie cudowna powieść. I dla dzieci, i dla młodzieży, ale też dla dorosłych, którym czasem się zapomina jak to jest być dzieckiem. Cudowna historia!
Komentarze
Prześlij komentarz