Przejdź do głównej zawartości

Agata Czykierda-Grabowska – Oddaj to nocy

 Agata Czykierda-Grabowska, znana jest doskonale czytelniczkom, lubującym się w powieściach romantycznych i obyczajowych. I choć osobiście uwielbiam ją właśnie za te historie, to jednak doceniam, że autorka nie stoi w miejscu i próbuje swoich sił w innych gatunkach. Tym razem postawiła na thriller.



Jest to historia Olgi, która wraca po latach do miejscowości, w której mieszkała jej babcia, do domu, niosącym ze sobą wspaniałe wspomnienia z dzieciństwa i młodości. Wraca, by uporządkować posiadłość przed sprzedażą, ale też z powodu swojej pierwszej miłości; Mateusza, który został skazany za spowodowanie śmiertelnego wypadku, w wyniku którego zginęła czteroosobowa rodzina. Olga pod przykrywką artykułu dla gazety, drąży temat, wytykając służbom nieudolność w prowadzeniu śledztwa i zdobywając na własną rękę dowody, które kładą na sprawę zupełnie inne światło.

Trzeba przyznać, że to bardzo smaczny kryminał. I tak bym go właśnie nazwała. Wszystko tu było tak jak należy. Każdy element się zgadzał, etapy prowadzenia śledztwa, poszlaki, wodzenie czytelnika za nos, gmatwanie wątków i wskazywanie winy na kogoś innego. Ładnie i z pomysłem przeprowadzona narracja, wątek śledczy bardzo inteligentny, wszystko rozpisane w punkt.

To, co być może mogłoby uderzyć w wielbicieli gatunku, to kurtuazja i elegancja bohaterów, ładne zwroty, którymi się posługiwali i miłe dialogi. Brakuje tu trochę "mięsa", które ożywiłoby nieco fabułę. Wprawdzie czytelnik obserwuje przebieg akcji nie z perspektywy funkcjonariuszy prawa, a dziennikarki i jej znajomego, ale wydaje się, jakby byli zbyt opanowani jak na tak potężną i summa summarum przerażającą sprawę. Za mało w nich emocji i tracenia cierpliwości, złości, wybuchów frustracji, etc.

Bardzo fajnie ułagodziła też autorka fabułę, wprowadzając arcyciekawy wątek obyczajowy, który nie tylko odrobinę wycisza i nadaje powieści lekkości, ale też bezsprzecznie łączy się z różnymi faktami w prowadzonym śledztwie. W tych momentach łatwo było się uśmiechnąć, bowiem wracał wtedy styl doskonale znany i lubiany.

Oddaj to nocy będzie doskonałą pozycją na szarą jesień i zimę. I choć lekkość z jaką autorka pisze, pozwala na pochłonięcie tej książki w kilka godzin, to dla mniej wprawionych będzie to przygoda na kilka dni. Polecam niezmiennie, nie zawiodłam się.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

O sercu, żółci i kiju w dupie

Od niemal dziesięciu lat moja najukochańsza babcia żyje ze stymulatorem serca, który pilnuje prawidłowego rytmu serca i nie pozwala mu na leniuchowanie. Dzięki temu urządzeniu najbardziej pomysłowa kobieta na świecie, czort wcielony i anioł w jednym, żyje i ma się dobrze. I niech tak będzie! Kontrole takich stymulatorów odbywają się raz do roku i od siedmiu lat mam przyjemność jeździć z babcią do poznańskiej kliniki po to by sprawdzić czy wszystko w porządku. Od wielu lat nic się tam nie zmieniło. Kolejki oczekujących na badanie, zaduch, smutek i strach przed tym co powie lekarz, bo jak mówi babcia, jak pompa w organizmie siądzie to już dupa blada. Żeby uniknąć zmęczenia , koszmarnych kolejek i wszechogarniającej rozpaczy, zdecydowałyśmy się na kontrole prywatne. Ludzi jest zdecydowanie mniej, ale zawsze znajdzie się ktoś z kim można pogawędzić, a babcia to uwielbia. Bardzo często, ku mojej uciesze chwali i podtrzymuje na duchu starszych od siebie pacjentów mówiąc, że świetn