Przejdź do głównej zawartości

Krystyna Mirek – Miłość, kłamstwa i sekrety

 Każdy potrzebuje oddechu, relaksu i wyciszenia. I każdy człowiek ma na to swój sposób. Mój, to czytanie romansów albo obyczajówek, które i otulają jak ciepły kocyk, ale i dają garść radości, a także niebanalną historię. Dziś padło na powieść Krystyny Mirek. I dobrze się stało, że wpadła w moje ręce, bo właśnie tego mi było trzeba.



Idealna para Wiki i Franek, żyje sobie w swoim poukładanym świecie i cieszy się z nadchodzącego ślubu, do czasu, kiedy narzeczony oznajmia swojej drugiej połówce, że jego brat to słynny youtuber. Od tego momentu akcja zmienia się diametralnie, bowiem Wiki jest niezwykle roszczeniową i wciąż poprawiającą swój status materialny dziewczyną, twierdzącą, że zakochać można się w każdym i to najlepiej w tym, który ma zasobny portfel. W tajemnicy więc przed narzeczonym, postanawia odszukać Vincenta i zagiąć na niego parol. Wszystko jednak idzie nie tak jak powinno.

To była jedna z pyszniejszych powieści obyczajowych jakie czytałam. Wspaniale napisana, lekka i zabawna historia, przemycająca słodko-gorzkie konkluzje, które w dzisiejszych czasach rozbuchanego konsumpcjonizmu i wyidealizowanego influencerskiego świata, wysuwa się na pierwszy plan.

To nie tylko urocza opowieść o zerwanych więziach, miłości, przyjaźni i zaufaniu, ale też o tym, że czasem warto zatrzymać się na chwilę i pomyśleć o tym, co jest w życiu ważne.

Zdawać by się mogło, że to powieść o miłości. Tak oczywiście jest, choć miłość nie znajduje się tu na pierwszym planie, a jedynie zagląda od czasu do czasu i pojawia się w odpowiednich momentach. Towarzyszy perypetiom bohaterów i lekko otula swymi opiekuńczymi dłońmi zawsze wtedy, kiedy postaci zdecydują się ją wpuścić do swych domów i serc.

Jak wiadomo najpiękniejsze powieści pisze życie. I w tym przypadku życiowe problemy bohaterów sprawdzają się po tysiąckroć!


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...