Przejdź do głównej zawartości

Barbara Wysoczańska – Cena wolności

 Wyjątkowe, niepowtarzalne i niosące ze sobą wiele dobrego. Tak określiłabym w skrócie powieści Barbary Wysoczańskiej. Każda z nich jest wyjątkowa, ale co publikacja – tym lepiej. I bynajmniej nie jest to moje czcze gadanie. Tę autorkę warto, a nawet trzeba znać!



Tym razem autorka umiejscowiła swoją powieść na początku XX wieku. W czasie kiedy Polska znajdowała się u progu buntu i odzyskiwania niepodległości. W czasach niezwykle trudnych i niespokojnych, ale pełnych nadziei nie tylko dla kraju, ale i kobiet. Mądrych, odważnych i zdeterminowanych kobiet, które rozpychając się łokciami i walcząc ze stereotypami, prą do przodu i wyszarpują swoje prawa centymetr po centymetrze.

To według mnie najlepsza książka Barbary Wysoczańskiej. Trudna w odbiorze, niewygodna, ale przede wszystkim wyjątkowo trafna. Autorka punktuje różnice pomiędzy mężczyznami a kobietami, wskazuje, że patriarchat był (i jest jeszcze niestety) wszechobecny, a wszelkie konsekwencje w kontaktach damsko-męskich zawsze ponoszą kobiety.

Ta książka porusza wszystkie głęboko skrywane uczucia. Począwszy od smutku, poprzez poczucie niesprawiedliwości i bezbrzeżną złość. To naciskanie na rozdrapane rany i posypywanie ich solą. To dopingowanie kobietom w męskim i przesyconym testosteronem świecie, w którym nie ma dla nich miejsca. 

Powieść Wysoczańskiej drży od emocji, pachnie wolnością wydartą z trudem, fascynuje. Napisana jest z rozmachem i wyjątkową dbałością o szczegóły, a te skłaniają do myślenia i rozkładania wszystkich scen na czynniki pierwsze.

Autorka wiele mówi o niezależności kobiet, o tym, by wbrew wszystkiemu dążyć do celu i spełniać swoje marzenia. Próbować, myśleć, podejmować odważne decyzje i nie dać sobie wmówić, że kobieta jest mniej warta od mężczyzny. Nie jest to absolutnie żaden poradnik na dość oklepany ostatnio temat pt. "Jak odnieść sukces", a wspaniała powieść obyczajowa o ogromnej sile kobiet przepełniona delikatnymi sugestiami i wskazówkami, które mogą pomóc wyjść z opresji i po prostu żyć.

To wspaniała, mądra i wyjątkowa powieść, którą powinni przeczytać wszyscy potrzebujący wsparcia. Bo ukojenie w jej treści znajdzie naprawdę wiele osób. Ponadczasowa, inteligenta i nieprawdopodobna historia!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

O sercu, żółci i kiju w dupie

Od niemal dziesięciu lat moja najukochańsza babcia żyje ze stymulatorem serca, który pilnuje prawidłowego rytmu serca i nie pozwala mu na leniuchowanie. Dzięki temu urządzeniu najbardziej pomysłowa kobieta na świecie, czort wcielony i anioł w jednym, żyje i ma się dobrze. I niech tak będzie! Kontrole takich stymulatorów odbywają się raz do roku i od siedmiu lat mam przyjemność jeździć z babcią do poznańskiej kliniki po to by sprawdzić czy wszystko w porządku. Od wielu lat nic się tam nie zmieniło. Kolejki oczekujących na badanie, zaduch, smutek i strach przed tym co powie lekarz, bo jak mówi babcia, jak pompa w organizmie siądzie to już dupa blada. Żeby uniknąć zmęczenia , koszmarnych kolejek i wszechogarniającej rozpaczy, zdecydowałyśmy się na kontrole prywatne. Ludzi jest zdecydowanie mniej, ale zawsze znajdzie się ktoś z kim można pogawędzić, a babcia to uwielbia. Bardzo często, ku mojej uciesze chwali i podtrzymuje na duchu starszych od siebie pacjentów mówiąc, że świetn