Przejdź do głównej zawartości

Namina Forna – Nieznające litości

 To, co zwykle przekonuje mnie do sięgnięcia po drugi tom cyklu, to nie tylko historia, ale też postaci. W pierwszej części przekonała mnie do siebie Deka, która była silną, kobiecą postacią walczącą z złem i usiłującą odnaleźć w sobie magię. Proces ten był niezwykle fascynujący i wieloetapowy, a autorka dała do zrozumienia, że to jeszcze nie koniec zmian.



Deka dała wolność uwięzionym boginiom, sama przeżyła ogromny szok odkrywając w sobie ogromne pokłady magii, a teraz, wraz ze swoją armią czeka na bitwę, która lada moment ma wybuchnąć. Jej zdolności jednak ewoluują i dziewczyna sama nie wie czy pozwolą na uratowanie Otery, czy wręcz przeciwnie – na jej ostateczna klęskę.

To, co niezmienne w tym cyklu to silne i charakterne postaci kobiece (Britta, Keita, Belcalis), które momentami są bardziej wyraziste od głównej bohaterki. Widać, że autorka rozwija te postaci, daje im swego rodzaju literacką frywolność, którą konsekwentnie i z namysłem prowadzi. Rzecz jasna doświadcza jej też solidnie i nie wskazuje jasnych rozwiązań, ale to tylko nadaje powieści jakości. A podczas budowania postaci głównej bohaterki, stawiła sobie za cel, by dziewczyna miała w sobie tyle determinacji i samozaparcia, że przezwycięży presję, którą narzuciła sobie sama, byleby nieść ze sobą pokój i równość.

Cała ta historia jest opisana szalenie plastycznie i wręcz magicznie. Zachwyca opisami, buduje napięcie, czasem wycisza czytelnika, po to by uderzyć ze zdwojoną siłą. I to zawiera w scenach walk. Pysznie skonstruowanych, momentami makabrycznych i krwawych, ale niezmiennie fascynujących.

Czytelnicy czekający na to, czy wśród tych wielu składników znajdzie się miejsce na odrobinę romansu, uspokajam. Tak, jest odrobinę niepewnie i delikatnie, ale uczucia rozkwitają i mają się dobrze. Pamiętać jednak należy, że jest to wątek poboczny. Najważniejsze są tu postaci i walka o lepsze jutro. Gorąco polecam!




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Aleksandra Pakuła – Lekcja hiszpańskiego

 Mój cykl na romanse trwa w najlepsze. Od kilku dni trafiam na te, które aż chciało się czytać, bo napisane były ładnie i nie raniły oczu. Dziś o jednym z nich. Nie to, że będę słodziła i opowiadała, że och i, że ach, ale wielu minusów w niej nie było. Była za to bardzo fajna historia i całkiem sprytnie poplątana fabuła. Historia Adrianny to książkowy przykład kobiety krzywdzonej przez męża, wielokrotnie bitej, poniżanej i wykańczanej psychicznie. Odejście od męża-kata to najlepsza decyzja w jej życiu, ale niestety nie kończy się happy endem. Jej mąż, wzięty prawnik, człowiek z wieloma znajomościami w branży, nie daje kobiecie odejść od niego bezboleśnie. Sąd zasądza na jego rzecz alimenty, które kobieta musi spłacać w comiesięcznych transzach, przez co traci niemal wszystko na co pracowała, łącznie z ukochanym salonem piękności. Pomocy udziela jej wujek, który w Hiszpanii prowadzi dobrze prosperującą restaurację. Dziewczyna pozostawia w Polsce swoją córkę i wyjeżdża na kilka miesi...