Czym byłby modernizm bez twórczości Virginii Woolf? A czym byłaby ona sama bez oddanej przyjaciółki, miłości jej życia Vity Sackville-West?
Virginia poznała Vitę na proszonym obiedzie u siostry i szwagra. Choć kobieta zaciekawiła ją niemal natychmiast, to jednak początkowo opisywała ją dość surowo. Szybko jednak okazało się, że wspólne uprzejmości, bywanie na salonach i wymiana listów zbliżyła je do siebie i na przestrzeni lat stały się sobie niezwykle oddane.
Chronologiczne ułożenie listów i wpisów do pamiętników, pozwala czytelnikom na śledzenie całej relacji od początku. Było to uczucie wielopoziomowe, łączące ciała, dusze i umysły. Ten literacki romans trwał dwie dekady, przynosząc ze sobą drżenie serca, radość, smutek, bezbrzeżne oddanie, brak kategoryzacji i etykiet, ale też dużo wiedzy na temat drugiego człowieka.
Wśród tego całego miłosnego zamieszania, nie sposób nie wspomnieć o mężach obydwu kobiet, którzy również odegrali tutaj dużą rolę. Dzięki mariażowi Vity z Haroldem, oboje mogli oddawać się romansom i miłostkom wśród osób tej samej płci, jednocześnie wiodąc życie na pokaz. Natomiast Virginia i jej mąż Leonard, wypracowali sobie swego rodzaju układ, dzięki któremu mogli wspólnie koegzystować, żyć i pracować, przyjaźniąc się i szanując.
Trzeba przyznać, że listy i notatki z pamiętników obu kobiet, to nie tylko namiętne i rozczulające wyznania miłosne, ale też trafne opisywanie otaczającej ich rzeczywistości. Opowiadanie choćby o rozkwicie niemieckiego kabaretu i radości jaką ze sobą niósł, uderzając w burżuazyjną i pruderyjną publikę. Poruszanie tematów wojennych, na przykład o wojnie hiszpańskiej i pierwszych latach II wojny światowej i jej wpływie na ludzi.
Uczucie łączące obie kobiety, to nieustający, ale przepiękny taniec dusz, które odkrywają siebie, trwają i rozwijają swoje uczucie powoli, po to, by zakończyć je nagłą śmiercią jednej z nich.
To niezwykle piękna i cenna opowieść o niezwykłej miłości i przywiązaniu. Gorąco polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz