Przejdź do głównej zawartości

Max Czornyj – Sekret nawiedzonego lasu

Młodzieżowa ekipa pod dyrekcją pana Deryły – nadchodzi. Niczym Scooby Doo, Kudłaty, Daphne i reszta, starają się rozwikłać zagadkę. Z tym, że rzecz dzieje się w jednym z bieszczadzkich lasów, który w przewodnikach opisywany jest jako nawiedzony. Czyż nie jest to wystarczająca zachęta, by właśnie tam szukać przygód? Choć może niekoniecznie specjalnie...



Droga młodzieży! Przed Wami niezwykle lotna i inteligentna opowieść o tym, jak przetrwać, kiedy zbłądzicie, ale też, że warto mieć wsparcie w przyjaciołach i rodzinie, bo ich pomoc może okazać się niezbędna.

Pyszne przygody zaserwował swoim młodym bohaterom Max Czornyj. Nie wahał się ich doświadczać, straszyć, ale i umiejętnie pokierować ich przygodami na tyle, by poradzili sobie z trudnościami, które dla nich przygotował. 

Jest to kolejna część przygód wesołej magicznej paczki przyjaciół, która rozwiązuje nie lada zagadkę, ale można ją czytać bez znajomości poprzednich części. I ta lekko kryminalno-detektywistyczna historia zachwyca tak, że czyta się ją błyskawicznie. Nie nudzi bowiem wielostronicowymi opisami, przyrodnicze ciekawostki są tu przedstawione w sposób skondensowany i lapidarny, a postaci krążące wokół, nadają treści odpowiedniego charakteru.

Wszystko ma tutaj swoje miejsce i cel. Książka edukuje, zachęca do odwiedzenia miejsc, o których się czyta. Pobudza ciekawość, wyobraźnię i kreatywność. Na podstawie przygód Deryłów i ekipy, można wspólnie zorganizować świetną zabawę, na przykład w zapomniane już podchody.

Serdecznie polecam wszystkim, nie tylko młodzieży!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale stawia n