Przejdź do głównej zawartości

Joanna Tekieli – Wyzwania Dębowego Uroczyska

 Cykl o Dębowym Uroczysku skradł moje serce. Ta przepełniona ciepłem i przyjaźnią powieść, działa jak balsam na skołatane nerwy, a bohaterów odbieram są jako bliskich znajomych.



Nina, Eryk, Alinka z mężem prowadzą pensjonat w Dębowym Uroczysku. Wszystko zaczyna się pięknie układać. Nina ma kolejne pomysły na wyzwania i coraz to nowych miłośników tychże, Eryk doskonale odnajduje się jako szef kuchni i rozwija jako wykładowca, a młode małżeństwo stara się sprostać temu, co szykuje dla nich los.

Joanna Tekieli wróciła do mieszkańców pensjonatu i rozwinęła to, co w pierwszej części zostało jedynie zaakcentowane. Ukazała moc, jaką przy potężnej traumie, daje wsparcie psychoterapeuty i najbliższych, dzięki czemu człowiek zaczyna walczyć ze swoimi demonami i otwiera się na nowe znajomości, a z czasem także na miłość.

Wskazała etapy rozwoju człowieka do tej pory zamkniętego w sobie, który krok po kroku wpuszcza do swojego życia kolejne osoby i zaczyna żyć pełną piersią, robiąc karierę i robiąc rzeczy, które do tej pory znajdowały się jedynie w sferze marzeń.

Ta książka to również balsam dla duszy dla wszystkich tych, którzy marzą o rodzicielstwie. Etapy starań o dziecko tego młodego małżeństwa, z pewnością wielu osobom przypomni ich własne starania. I mimo, że może się zdarzyć, że proces naturalny nie przyniesie spodziewanych efektów, to są jeszcze alternatywy, które mogą dać szansę na zostanie rodzicem.

Piękna powieść, wartościowa, życiowa, kojąca. Polecam!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale stawia n