Z Jackiem Reacherem jest jak z Jamesem Bondem. Niby wszystko już było i doskonale znamy głównego bohatera, a jednak z przyjemnością wracamy do tych przygód. Dziś, stary, dobry Jack powraca i wkracza z werwą w nową sprawę, porzucając po drodze utarte schematy, którymi do tej pory podążał.
Tym razem Jack usiłuje rozwiązać zagadkę cyberataku, którego skutki objęły całe miasto. Nasuwają się pytania. Co wspólnego ma z tym podrzędny informatyk, dlaczego polują na niego bandyci? Dlaczego Reacher zawsze ładuje się w tego typu kłopoty i rozprawia się z nimi raz dwa? Odpowiedź jest jedna – bo takie właśnie są książki Childa. Jack to człowiek-zadanie i z właściwą sobie elegancją i sprytem rozwiązuje kolejne zagadki.
Tym razem, dzięki pomocy brata, Lee wziął głęboki, literacki oddech. Z wersji analogowej, wskoczył na cyfrową i szczerze mówiąc wyszło mu to na zdrowie i to był to bardzo udany zabieg. Nie mam nic przeciwko sensacjom klasycznym, ale odrobina nowości nikomu jeszcze nie zaszkodziła, dlatego też ta lektura sprawiła mi dużą przyjemność.
Budowa powieści i jej rytm jest identyczny jak w poprzednich 24 częściach, co powoduje, że wracamy do znanego i lubianego świata i wślizgujemy się gładko w fabułę. Akcja jak zwykle pędzi, zwalnia jedynie na zaczerpnięcie oddechu, a potem gna na złamanie karku. I choć główny bohater może nieco przypominać słynnego Strażnika z Teksasu, to jednak nadal trzyma poziom i nie jest karykaturalny. Jeszcze. Wszystko zatem w rękach Andrew, który może wnieść w kolejne powieści odrobinę świeżości.
Strażnik jest powieścią dla wszystkich fanów powieści sensacyjnej i Jacka Reachera. Nie trzeba znać poprzednich części żeby z przyjemnością śledzić jego przygody i trzymać kciuki za rozwiązanie sprawy.
To bardzo przyjemna lektura, która wszystkim fanom serii sprawi radość, a wszystkim tym, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z Reacherem, zaostrzy apetyt na pozostałe części.
Komentarze
Prześlij komentarz