Mój cykl na romanse trwa w najlepsze. Od kilku dni trafiam na te, które aż chciało się czytać, bo napisane były ładnie i nie raniły oczu. Dziś o jednym z nich. Nie to, że będę słodziła i opowiadała, że och i, że ach, ale wielu minusów w niej nie było. Była za to bardzo fajna historia i całkiem sprytnie poplątana fabuła.
Historia Adrianny to książkowy przykład kobiety krzywdzonej przez męża, wielokrotnie bitej, poniżanej i wykańczanej psychicznie. Odejście od męża-kata to najlepsza decyzja w jej życiu, ale niestety nie kończy się happy endem. Jej mąż, wzięty prawnik, człowiek z wieloma znajomościami w branży, nie daje kobiecie odejść od niego bezboleśnie. Sąd zasądza na jego rzecz alimenty, które kobieta musi spłacać w comiesięcznych transzach, przez co traci niemal wszystko na co pracowała, łącznie z ukochanym salonem piękności. Pomocy udziela jej wujek, który w Hiszpanii prowadzi dobrze prosperującą restaurację. Dziewczyna pozostawia w Polsce swoją córkę i wyjeżdża na kilka miesięcy. W kraju siesty i owoców morza okazuje się, że życie może mieć zupełnie inny smak...
To była bardzo fajna powieść osadzona w iście wakacyjnych klimatach, ale trzeba przyznać, że pod płaszczykiem słodkiego romansu, kryją się okropne doświadczenia i ból, który nie zostanie załagodzony nigdy.
Miałam problem z główną bohaterką, bo pewne jej zachowania, wybory i decyzje, trudne są do zrozumienia, mimo, iż większość można by tłumaczyć traumatyczną przeszłością, to jednak czasami nie miałam pewności z czego wynikają. Nie jest to jednak postać mdła, czy nijaka. Jest ładnie zbudowana i posiada wszystkie cechy człowieka głęboko zranionego. Wspaniale czytało się o jej powrocie do normalności, determinacji, pchającej ją do tego by móc wreszcie godnie żyć i spróbować uwolnić się od człowieka, który sprowadził ją do roli niewolnicy.
Po za Adą jest też Maks, który wyszedł autorce szalenie pysznie. Jest męski, pyskaty i odrobinę opryskliwy, ale im lepiej dał się poznać, tym przyjemniejszy się wydawał. Na wierzch zaczęły wychodzić też jego zalety, które wielokrotnie przewyższały początkowo chłodny odbiór.
Pozostałe postaci też są sympatyczne. Tworzą miłą i rodzinną otoczkę uzupełniającą całą historię i wpasowującą się w hiszpański tryb życia Ady.
Jeśli zaś chodzi o fabułę, to nie wpasowuje się ona w kanony typowego letniego romansu. Jest przeplatana wieloma trudnymi i skomplikowanymi sytuacjami, które świadczą o tym, że zraniony człowiek jest tak wrażliwy, że budowanie nowej relacji może okazać się wyjątkowo trudne, a próba zaufania drugiej osobie może być ponad jego siły. Nie ma tu też mowy o miłości. Na ten etap przyjdzie poczekać czytelnikom do kolejnego tomu.
To książka bardzo nieoczywista, w której namiętność i żądza jest krokiem ku zdrowieniu ciała i umysłu. To powieść o drodze czekającej na każdego, kto potrzebuje ratunku. I mimo, że ciąg dalszy dopiero nastąpi, to jestem pewna, że wszystko skończy się dobrze nie tylko dla głównej bohaterki, ale i dla ważnych dla niej osób.
Komentarze
Prześlij komentarz