Kolejny tom Akademii mrocznych zaklęć pojawił się dość szybko i niemal natychmiast wzięłam go na warsztat, ciekawa byłam dalszych losów Wild. A, że wszelkie książki fantastyczne zawsze czyta mi się miło, toteż tę niewielką objętościowo historię połknęłam na raz.
Kwitnie przyjaźń pomiędzy znanymi z poprzedniej części postaciami. Pete, Orin, Gregory, Wally i Wild, to pochodzący z różnych środowisk i posiadający zupełnie inne umiejętności ludzie, ale złączeni coraz silniejszą więzią. Próby, które będzie musiała przejść ta paczka przyjaciół to prawdziwe wyzwanie dla psychiki ludzkiej, tężyzny fizycznej, ale też olbrzymi stres. W dodatku Wild ma sekret, który niestety (albo stety) ujrzy światło dzienne.
Ujawniła się nam fajna, zabawna i czasami sarkastyczna opowieść o przyjaźni i tym, że warto na sobie polegać mimo wszystko. Bardzo prosty język, fajne, mięsiste dialogi, brak przydługich i męczących opisów są składową tej książki. Czyta się ją szybko i z olbrzymią przyjemnością. I choć jest to opowieść skierowana do młodzieży, to ja nastolatka razy dwa, bawiłam się setnie i uśmiechałam szeroko.
Powieść nie jest długa, ma zaledwie 250 stron, co powoduje, że właściwie jednego wieczoru można ją pochłonąć. Ilość pełnych napięcia i przygód scen wylewa się z niej co chwilę, a to sprawia, że czytelnik nie ma czasu na nudę. Poza tym, zastanawiać też może fakt, że będzie to trylogia. Jeśli tak, to ciekawa jestem, czy w trzeciej części uda się wyjaśnić wszystkie niedopowiedzenia, których trochę się w dwóch częściach nazbierało.
Przed Wami dowcipna, ciekawa i przesycona fantastyką historia. Serdecznie polecam. Podsuńcie ją Waszym dzieciom, rodzeństwu oraz koleżankom i kolegom. Będą zachwyceni!
Komentarze
Prześlij komentarz