Ach, jak cudnie było powrócić do powieści kryminalnej, która napisana jest tak, jak niegdyś. Retro kryminały mają w moim sercu osobną szufladkę z zapisanym drobnymi literkami notesie, a Nadia Szagdaj właśnie wskoczyła na miejsce pierwsze na tej liście. Zaczęłam od ostatniego tomu Kronik Klary Schulz, ale nie żałuję, bo mogę się cofnąć do pozostałych powieści, ale najpierw muszę je szybko kupić.
Breslau. Początek XX wieku, czasy, kiedy kobiety nie miały żadnych praw, postrzegane były jako słaba uprzedmiotowiona płeć i w tym wszystkim – Klara Schulz, inteligentna, rzutka i niepoddająca się łatwo pani detektyw, która zmuszona została do wycofania się z pracy zawodowej ze względu na drugą ciążę. Kobieta miota się i przeklina własny los i mimo wszystko usiłuje rozwiązać sprawę śmierci własnej matki. W sukurs przychodzi jej poznany przypadkiem Gabriel Hubschner, radca kryminalny, przydzielony do pomocy w trudnym sledztwie.
Trzeba autorce przyznać, że swobodnie porusza się po Wrocławiu sprzed ponad wieku. Doskonale zna topografię miasta i pięknie ilustruje sceny starymi zdjęciami z epoki. Dobrze też przekazuje pewną staromieszczańską duszność i niebezpieczeństwa wyzierające z każdego ciemnego zaułka.
Szagdaj opowiada niezwykle ładnie. Akcja nie gna na złamanie karku, ale jest dynamiczna i cały czas utrzymuje jeden rytm, dzięki czemu czytelnik nie ma szans na nudę. Fabuła jest też niezwykle logiczna. Mordercę matki wytypowałam po trzech rozdziałach i nie miałam co do tego żadnych wątpliwości. Być może stało się dlatego, że autorka podała rozwiązanie na srebrnej tacy i nie zakamuflowała podpowiedzi żadną sceną. Ot, opowieść popłynęła dalej. Niemniej jednak, reszta historii była bez zarzutu i pamiętać należy, że mamy tu do czynienia z kilkoma śledztwami, które prowadzone są jednocześnie, więc mniej wprawne oko nie wychwyci tego momentu.
Polecam najserdeczniej. Bawiłam się wspaniale i pochłonęłam tę książkę na "raz".
Komentarze
Prześlij komentarz