Pamiętam, że kiedy przeczytałam pierwszą część "Zapomnianego", odniosłam następujące wrażenie: znając doskonale pióro autora, zdawałam sobie sprawę, że będzie mrocznie, niebezpiecznie i nie do końca normalnie, ale szczerze mówiąc nie takich cudów się spodziewałam. Moje zwoje mózgowe dostały zwarcia i wywaliło mi korki. Serio! I choć teraz byłam przygotowana, mózgownica została solidnie zabezpieczona, to jednak Bednarek wprowadza pewnego rodzaju niepokój, którego nie daje się łatwo zapomnieć i łepetyna obrywa solidnie, ale za to jest przez pewien czas perwersyjnie ukontentowana.
Ważna rzecz, o której trzeba wspomnieć, to to, że nie należy czytać tej książki bez znajomości pierwszego tomu, bo jestem pewna, że się człowiecze pogubisz i nie będziesz wiedział o co loto. Ale jeśli już zadanie domowe odrobione, to wróć czym prędzej do tej pokieraszowanej historii i śledź losy Diany i Patryka, którzy chcąc nie chcąc, znów muszą się bawić w kotka i myszkę.
Bednarek znów zachwyca, nie bawi się w literackie zabiegi, które złagodziłyby nieco przekaz. Nie. Pisze rzeczowo, dosadnie, czasem przerażająco i obrazoburczo, ale bez fałszywego wygładzania treści. Ten zabieg może odrzucać, ale może też przysporzyć mu wielbicieli, bo w pewnych sytuacjach lepiej mówić wprost niźli krążyć wokół sprawy jak sęp. Jego sceny ociekają krwią, mnożą się obrazki rozczłonkowanych i zmaltretowanych ciał, ale tak właśnie powinna wyglądać mocna powieść sensacyjna.
Bohaterowie tej książki są tak połamani psychicznie, że wnoszą do lektury swego rodzaju niepokój. Nie ma tu miejsca na osoby wyidealizowane, o krystalicznych charakterach. Tu każdy dźwiga swój krzyż i żyje historią z przeszłości. Każda postać została dokładnie przemyślana, zbudowana krok po kroku, ułożona z emocjonalnych klocków, które mogą się rozsypać niczym domek z kart, jeśli się je odpowiednio poruszy.
Poza tym jego historie są zawsze świeże i dość oryginalne. Mają w sobie coś, co powoduje, że po przeczytaniu pierwszych kilku zdań, człowiek odlatuje niczym po mocnych używkach i kończy dopiero, kiedy zobaczy ostatnią kropkę na końcu.
Z tą książką jest właśnie tak. Czytelnik odleci, będzie kręcił z niedowierzaniem głową, ale summa summarum stanie po stronie bohaterów i wdroży swój doping mimo sprzecznych myśli.
Komentarze
Prześlij komentarz