Przejdź do głównej zawartości

Graham Masterton – Szkarłatna wdowa

 Od czasu do czasu Mastertonowi trafiają się historie mniej straszne. Nie to, że złe, ale spokojniejsze i mało zaskakujące. Mimo to, czyta je się szybko, bo jednak znany fanom styl i lekkość pisania w tym bardzo pomaga. Szkarłatna wdowa właśnie taka jest. Czyta się ją błyskawicznie, ale jakoś tak nie zadowala w stu procentach. 



Siedemnastowieczna Anglia, kobieta, która jest aptekarką (co rzecz jasna było nie do pomyślenia w tamtych czasach), ale wychowywana przez ojca, doskonale zna swój fach i jest w stanie zaradzić niemal każdej dolegliwości. Po śmierci rodziców, trafia do rodziny, u której wcale nie jest jej dobrze. Traktowana jak popychadło, ze strachu przed fatalnym w skutkach zamążpójściem, dziewczyna wychodzi za mąż za młodego pastora i uciekają Hutton w New Hempshire. Małżeństwo żyje tam w miarę szczęśliwie, do czasu, kiedy zaczynają się dziać w wiosce różne, potworne rzeczy, które przerażają całą bogobojną społeczność na tyle, że zaczynają wierzyć w działanie sil nadprzyrodzonych.

To zupełnie inna książka od dotychczasowych. Osadzona w historycznych ramach czasowych, tuż po egzekucjach czarownic, nadaje jej duszności i niepokoju, jednak więcej tutaj nie strachu, a obyczajowości właśnie. Odnosiłam wrażenie jakoby relacje międzyludzkie, pasja do wykonywanego zawodu i religia, były solidną konstrukcją, wokół której utkał autor fabułę. 

To nie jest tak, że w ogóle nie ma tu scen zbliżonych do horroru. Owszem, one są. I są na tyle makabryczne, że momentami trudno się je czyta, jednak w stosunku do innych powieści, jest ich dużo mniej.

Bardzo podobało mi się zwrócenie uwagi na surowe, purytańskie poglądy społeczeństwa, w którym funkcjonowali bohaterowie, ich zabobonne podejście do trudnych do wyjaśnienia spraw, wszechobecne przesądy, ale też wskazanie, w jaki sposób traktowano wówczas kobiety i przy najmniejszym przewinieniu obwiniano je.

Jest też jedna scena, która wyjątkowo mi się nie podobała. Ba, gdyby ją autor pominął, fabuła nie straciłaby na tym nic. Doszłam więc do wniosku, że Masterton umieścił ją po to, by zszokować czytelnika. Mnie po prostu oburzył i zniesmaczył.

Trudno mi tę książkę określić jednoznacznie i polecić ją z czystym sumieniem, więc po prostu pozostawiam Wam wybór.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Aleksandra Pakuła – Lekcja hiszpańskiego

 Mój cykl na romanse trwa w najlepsze. Od kilku dni trafiam na te, które aż chciało się czytać, bo napisane były ładnie i nie raniły oczu. Dziś o jednym z nich. Nie to, że będę słodziła i opowiadała, że och i, że ach, ale wielu minusów w niej nie było. Była za to bardzo fajna historia i całkiem sprytnie poplątana fabuła. Historia Adrianny to książkowy przykład kobiety krzywdzonej przez męża, wielokrotnie bitej, poniżanej i wykańczanej psychicznie. Odejście od męża-kata to najlepsza decyzja w jej życiu, ale niestety nie kończy się happy endem. Jej mąż, wzięty prawnik, człowiek z wieloma znajomościami w branży, nie daje kobiecie odejść od niego bezboleśnie. Sąd zasądza na jego rzecz alimenty, które kobieta musi spłacać w comiesięcznych transzach, przez co traci niemal wszystko na co pracowała, łącznie z ukochanym salonem piękności. Pomocy udziela jej wujek, który w Hiszpanii prowadzi dobrze prosperującą restaurację. Dziewczyna pozostawia w Polsce swoją córkę i wyjeżdża na kilka miesi...