Przejdź do głównej zawartości

Adrian Bednarek – Ona

 Adrian Bednarek to niekwestionowany mistrz tworzenia postaci, które mają, pisząc kolokwialnie – "narąbane w tobołkach". To właśnie dzięki nim, jego historie nabierają wyrazu, nadają fabule kolorytu i  mimo, że to zwykle szwarccharaktery, to jednak czytelnicy im kibicują i lubią, choć nie powinni. Autor nie stronił nigdy od aktów seksualnych, kilkukrotnie pokazał, że wie doskonale jak rozpisać sceny łóżkowe. Kipi w nich wtedy od ledwo powstrzymywanego pożądania, ale rozpisuje te sceny na tyle umiejętnie, że podczas czytania nie krwawią oczy. Huknęła ostatnio informacja, że Bednarek napisał thriller erotyczny, więc z uniesioną brwią zabrałam się za lekturę.



Trzeba Wam wiedzieć, że jest to lektura opowiadająca o obsesyjnym uczuciu młodego chłopaka do dziewczyny z sąsiedztwa. Piotrek jest nastolatkiem z nadwagą, zamkniętym w świecie swoich fantazji i fetyszy, Alicja za to piękną dziewczyną o figurze modelki. Nie łączy ich nic oprócz wielkiej obietnicy Piotrka, który przysiągł sam sobie, że kiedyś zdobędzie serce Alicji, nawet jeśli miałby podpalić świat.

Jak zatem wyszedł ten eksperyment? Ano całkiem dobrze, bo Bednarek zwykle bardzo dokładnie rozpisuje fabułę. Nie ma więc tu dziur i niedopowiedzeń, wszystkie niuanse pasują do siebie jak puzzle i są wyjaśniane szczegół po szczególe. Łatwo więc wytłumaczyć działania bohaterów, ich często destrukcyjne zachowania i decyzje podejmowane pod wpływem impulsu. Lepiej też przyswaja się wiedzę na temat obsesji i tego, dlaczego życie bohaterów potoczyło się tak, a nie inaczej.

Cała historia, którą czytamy, opowiedziana jest z perspektywy Piotra. Sprawia to dość upiorne (choć momentami pseudo romantyczne) wrażenie. Odnosiłam czasem wrażenie, że Piotr był nieco podobny do Joe Goldberga z powieści Caroline Kepness. On też zakochiwał się kompulsywnie, jego wnętrze trawiło gorące uczucie i właściwie poświęcał się tylko próbom zdobycia obiektu swoich westchnień, stając się tym, kim chciała żeby był.

W tej książce mamy tak wiele różnych i złożonych spraw, że momentami trudno wziąć głęboki oddech. Powieść przesycona jest kumulowaną seksualnością, potrafi manipulować, przerażać i intrygować jednocześnie. Patrząc z perspektywy Alicji, mamy do czynienia z człowiekiem uroczym, przystojnym, inteligentnym. Takim, w którym łatwo się zakochać i zaufać mu w stu procentach. Jeśli jednak chodzi o mroczną część jego charakteru, to jest to najbardziej upiorny, bezwzględny ale i  charyzmatyczny psychopata. Można porównać go do Simona Kellera z bestsellerowej Lissy Luca D'Andrea. I choć te dwie postaci są bardzo różne, to ich tok rozumowania, problemy natury psychicznej i chore przywiązanie, łączą się w całość.

I choć autor wyhamował zapędy głównego bohatera, to jednak myśliwy tkwiący w nim jak zadra, wynurza swój niebezpieczny łeb i powoli rozpoczyna łowy. Bo, że to nie koniec jego łowów tego jestem pewna! 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

O sercu, żółci i kiju w dupie

Od niemal dziesięciu lat moja najukochańsza babcia żyje ze stymulatorem serca, który pilnuje prawidłowego rytmu serca i nie pozwala mu na leniuchowanie. Dzięki temu urządzeniu najbardziej pomysłowa kobieta na świecie, czort wcielony i anioł w jednym, żyje i ma się dobrze. I niech tak będzie! Kontrole takich stymulatorów odbywają się raz do roku i od siedmiu lat mam przyjemność jeździć z babcią do poznańskiej kliniki po to by sprawdzić czy wszystko w porządku. Od wielu lat nic się tam nie zmieniło. Kolejki oczekujących na badanie, zaduch, smutek i strach przed tym co powie lekarz, bo jak mówi babcia, jak pompa w organizmie siądzie to już dupa blada. Żeby uniknąć zmęczenia , koszmarnych kolejek i wszechogarniającej rozpaczy, zdecydowałyśmy się na kontrole prywatne. Ludzi jest zdecydowanie mniej, ale zawsze znajdzie się ktoś z kim można pogawędzić, a babcia to uwielbia. Bardzo często, ku mojej uciesze chwali i podtrzymuje na duchu starszych od siebie pacjentów mówiąc, że świetn