Uwielbiam powieści z nurtu YA. Mało ich na naszym rodzimym rynku literackim, a jeśli już są, to zwykle wypadają mdło i nijak, w porównaniu do ich odpowiedników zagranicznych. Kilka lat temu, przez zupełny przypadek trafiłam na książki Agaty Czykierdy-Grabowskiej i zachłysnęłam się jej stylem, lekkością budowanych zdań i solidnie przygotowaną fabułą. I po pochłonięciu w kilka godzin "Kiedy na mnie patrzysz", zaczęłam jak szalona zamawiać wszystkie powieści, które wyszły spod jej pióra i wierna jestem do dziś.
Najnowsza powieść Agaty, to urocza historia dwojga młodych ludzi, którzy są skazani na miłość już od czasów przedszkolnych. Pomimo wielu zabawnych perypetii, wzajemnych przekomarzań, a nawet rękoczynów do których dochodziło w dzieciństwie, los cały czas krzyżuje ich losy i pcha w swoje objęcia, mimo, że jedno z nich zaciekle się broni. Ale przed przeznaczeniem przecież uciec nie można...
To jedna z tych historii, które czyta się jednym tchem. Cudownie poprzeplatana retrospekcjami, dającymi czytelnikowi wgląd w życie bohaterów na przestrzeni lat. To też pełna zabawnych scen opowieść o pierwszych, dziecięcych zauroczeniach i tzw. końskich zalotach, które później zamieniają się w gorące uczucie.
Autorka ma niebywały talent to tworzenia pomiędzy bohaterami niewidzialnej, acz głęboko wyczuwalnej więzi, tzw. chemii. Ta nieprawdopodobna lekkość tworzenia historii miłosnych, przekłada się na odbiór, który dzięki takim zabiegom jest niemal namacalny. Uczucia buzują w czytelniczce, powodują wyrzut endorfin do tego stopnia, że mrowią palce. I wiedzieć należy, że nie jest to moje czcze gadanie, ani fałszywe pochlebstwa, a moje reakcje, które zawsze towarzyszą mi podczas lektury jej książek.
Polecam gorąco. To jedna z tych książek, która umili czas i przeniesie Was na cudownych kilka godzin do innego świata, pełnego zadziornych postaci i gorącego uczucia.
Komentarze
Prześlij komentarz