Przejdź do głównej zawartości

Monika Cieluch – Czekoladowe zacisze 2

 No i nastał czas, kiedy można odetchnąć świeżym, wiosennym powietrzem i zanurzyć się w historiach miłosnych, które porwą spragnione romansu dusze do świata, w którym jest po prostu lepiej. Monika Cieluch wróciła, zakończyła swoją dylogię o uroczej kawiarni, w której pachnie ziarnami kakaowca i pozostawiła po sobie całkiem dobre wrażenie.



Jak się można było domyślać, główni bohaterowie, o wielu perturbacjach, wracają do swoich ramion i usiłują zbudować wspólne szczęście na kanwie łączących ich uczuć. Nic jednak nie jest do końca pewne i wszystko może się bardzo poplątać, wystarczy, żeby na ten stos spadła iskra.

Bardzo przyjemna to była lektura, pełna arcy romantycznych scen, wzniosłych, czasem zahaczających o patos treści i frazesów raz po raz pojawiających się w dialogach. Ale, ale, wcale nie mówię, że to błąd. To bardzo dobre zabiegi, ponieważ jednoznacznie wskazują, że autorka konsekwentnie trzyma się swojego pierwotnego zamysłu i przy nim pozostaje.

To naprawdę urocza historia, ale nie jest do końca przesłodzona. Zdarzają się raz po raz elementy gmatwające fabułę, kilka dość szczególnych zwrotów akcji i zadania stawiane przed bohaterami, nie należące do najłatwiejszych. Wszystko to sprawia, że powieść nie nudzi i wywołuje skrajne emocje. Począwszy od uczucia lekkiego roedrgania, skończywszy na złości na zachowania bohaterów.

Jeśli więc macie ochotę na słodkie (dosłownie i w przenośni) tete a tete z książką, to ta pozycja będzie idealna!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...