Czasem książka "podejdzie" mi wyjątkowo. Zależy to od czasu, humoru, aury za oknem, ale i okoliczności. Właśnie dziś potrzebowałam takiej historii i Elle Kennedy przyszła mi z pomocą. Przesłodki był to romans, wyjątkowo romantyczny, czasem trochę głupawy, ale i takie rzeczy zdarzają się na początku związków.
Jest to opowieść o Allie Deanie, dwojgu młodych ludzi, kończących studia i planujących swoje kariery. Opowieść o miłości, która nie powinna się zdarzyc, a co dopiero udać, a jednak...
Niby historia jest sztampowa i przewidywalna, ale to, w jaki sposób jest przedstawiona, powoduje, że trudno odkleić się od tej opowieści. Jak to u Kennedy bywa, i tutaj mamy przesłodką i arcyromantyczną historię. Wspaniały, troskliwy i wielki jak góra mężczyzna, który ma wysoce rozbudowany instynkt opiekuńczy oraz nieśmiała, acz szalenie inteligentna dziewczyna, która boi się zakochać w obawie przed porażką. I mimo, że to historia znana, to czerpałam z niej ogromną przyjemność. Właśnie dlatego, że autorka tak dobrze umie pokazać relację między dwojgiem ludzi.
Mamy tu cały wachlarz uczuć. Czytelnik i wzruszy się, i zaśmieje w głos, ale też poczuje szybsze bicie serca, albo irracjonalną złość, którą spowodują oczywiście bohaterowie.
Poza tym, reszta się zgadza. Jest ognisty romans z fajnym zakończeniem, są emocje i gorące sceny łóżkowe, które zawsze się sprawdzają w romansach, no i są bohaterowie, którzy na pierwszy rzut oka zupełnie do siebie nie pasują. To przyjemna lektura na długie jesiienne wieczory i nie tylko.
Komentarze
Prześlij komentarz