Przejdź do głównej zawartości

Wplątani - Arkadiusz Rączka

Czyżby jesienna aura dała o sobie znać i przyniosła ze sobą stos różnych książek, począwszy od kryminałów, poprzez obyczajówki, aż do powieści historycznych? Ano tak, rozkokosiła się na całego! Dziś jedna z pokaźnego, jesiennego stosiku.




 Książka "Wplątani" Arkadiusza Rączki jest nowością znanego już autora, która ma szansę stać się bestsellerem. Akcja książki dzieje się w latach dwudziestych ubiegłego wieku, podczas wojny polsko-bolszewickiej. W łagrze pod Krasnojarskiem spotyka się dwóch przyjaciół, którzy nie widzieli się od wielu lat. Podczas pobytu na Syberii okazuje się, że jeden z nich ma dość nietypową prośbę- prosi o zapewnienie bezpieczeństwa swojej rodziny. Podczas wielu zawirowań wojennych wydaje się, że jeden z przyjaciół zginął, natomiast drugi ma zadanie do wykonania, które aż nazbyt dobrze wypełnia. Losy dwójki przyjaciół na nowo stykają się w najmniej oczekiwanym momencie. Jednak historia, która ich łączy nie jest ani prosta, ani przyjemna. Przyjaciół czeka próba. Czy ją przejdą? Czy prawdziwa przyjaźń jest w stanie przetrwać nawet zdradę? Tego, dowiemy się już ze stron książki.


Utwór ten napisany jest w sposób bardzo atrakcyjny dla czytelnika. Akcja jest wartka, bohaterowie atrakcyjni i w żadnym wypadku nudni. Całość przeplatana jest historią Polski z lat wojennych. Nie brakuje tam niestety również brutalności, krwi, poświęcania czy przede wszystkim odwagi.  Autor nie boi się opisów rzeczywistości, ani nie ucieka od problemów, które niosły za sobą tamte czasy. Jednak motywem przewodnim tej powieści jest przede wszystkim przyjaźń i co ona gra tu główną rolę."Wplątani" jest pozycją obowiązkową tej jesieni.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...