Biorąc na warsztat którąkolwiek książkę Victorii Schwab, czytelnik ma pewność, że znajdzie tam i solidnie zbudowane uniwersum, i dopracowanych bohaterów, ale i oryginalną fabułę, bo autorka szuka pomysłów tam, gdzie większość nawet nie zagląda – w swojej głowie. A, że ma do tych fantastycznych światów niebywały talent, toteż przyciąga czytelników w wielu krajach, a oni pędzą ku niej niczym ćmy do światła.
Mackenzie Bishop jest Strażniczką Archiwum. Nie jest to jednak zwykły zbiór treści, na straży którego stoi osoba za nie odpowiedzialna i pilnująca czy aby kurz za bardzo nie osadza się na grzbietach knig. Nie. To tak naprawdę królestwo zmarłych. A każda książka to Historia. Dziewczyna więc bezwzględnie stara się nie dopuścić by Historie przebudziły się i przedostały do świata ludzi, bo to oznaczałoby zagładę.
To wyjątkowa, plastycznie i z rozmachem napisana, barwna opowieść o przemijaniu i tym, jak ważna jest pamięć o tych, którzy odeszli. Historia, która zachwyca swoją wyjątkowością i niebanalnymi rozwiązaniami. To książka szalenie emocjonalna, wywołująca w trakcie lektury całe spektrum odczuć; od smutku i niemal depresyjnej melancholii, poprzez euforię aż do szoku spowodowanego plot twistami fabularnymi.
Oprócz tych wyjątkowych emocji, które nawarstwiają się jedna po drugiej, Schwab potrafi też czytelnika przytrzymać na dłużej. Jedno zdanie, wtrącenie, lub zaznaczenie jak ważna jest scena, może spowodować u czytelnika korowód myśli nad własnym życiem, jego celowością i tym, co dalej.
Postaci jak zwykle wspaniałe. Rzutkie, charakterne, rodzinne i empatyczne, ale też zabawne i przypominające kumpli z podwórka, z którymi wszyscy chcą się zaprzyjaźnić. Ich przygody nie należą może do najbezpieczniejszych, ale za to są arcyciekawe i wciągające.
Zapraszam do zagłębienia się w lekturze, do poznania tego intrygującego świata, które przyciąga jak silne pole magnetyczne i pozbawia kontaktu ze światem zewnętrznym na wiele, wiele godzin.
Komentarze
Prześlij komentarz