Przejdź do głównej zawartości

Lisa Gardner – Dziecięce koszmary

 Lisa Gardner to klasa sama w sobie. Niemalże wszystkie powieści wychodzące spod jej pióra są akuratne i doskonale wpisują się w nowoczesne kryminały. Jej postaci zawsze są wyraziste, a akcja wartka i pełna zwrotów. W przypadku Dziecięcych koszmarów nie jest inaczej, Lisa nadal zachwyca i chce się ją czytać i czytać.



O chorobach psychicznych dzieci nie mówi się wcale, a jeśli już to bardzo mało. A jest to problem olbrzymi i wymagający pracy nie tylko rodziców, ale też specjalistów. Lisa Gardner w nietuzinkowy sposób zwróciła uwagę na ten fakt, pisząc thriller kryminalny opierający się na historiach rodzin dotkniętych chorobą psychiczną. 

To niepokojąca i stresująca lektura, przywodząca nieco na myśl filmowe Dziecko Rosemary potrafi wywołać w czytelniku szereg różnych emocji: od zdenerwowania, przez współczucie, aż do uczucia rezygnacji. Nikt nie jest gotowy na chorobę psychiczną dziecka i problemów, które nawarstwiają się razem z wiekiem. Dlatego też, tylko nieliczni rodzice potrafią podołać zadaniu wychowania chorego potomka, reszta przepada z kretesem, czyniąc często rzeczy, do których nie byliby skłonni, gdyby nie okoliczności. I choć nie jest to usprawiedliwienie, to jednak zwraca uwagę i skłania do myślenia.

Lisa Gardner na kanwie dziecięcych chorób psychicznych utkała kapitalny i rześki thriller, który w najmniej spodziewanym momencie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni i... niepokoi jeszcze bardziej.

Autorka posiada niebywałą lekkość w budowaniu napięcia. Zręcznie nim lawiruje, nie pozwala czytelnikowi odetchnąć i napina tę cięciwę do granic możliwości, dzięki czemu trudno jest odłożyć książkę. A potrzeba czytania jest tak silna, że kolejne strony uciekają w mgnieniu oka i historia kończy się szybciej niż założyliśmy.

Jeśli ktoś zna twórczość autorki, to namawiać do czytania nie muszę. Jeśli jednak nigdy nie miał przyjemności, to serdecznie polecam! Można zacząć czytać od początku i powoli poznawać bohaterów, ale można też zacząć w dowolnym momencie.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Aleksandra Pakuła – Lekcja hiszpańskiego

 Mój cykl na romanse trwa w najlepsze. Od kilku dni trafiam na te, które aż chciało się czytać, bo napisane były ładnie i nie raniły oczu. Dziś o jednym z nich. Nie to, że będę słodziła i opowiadała, że och i, że ach, ale wielu minusów w niej nie było. Była za to bardzo fajna historia i całkiem sprytnie poplątana fabuła. Historia Adrianny to książkowy przykład kobiety krzywdzonej przez męża, wielokrotnie bitej, poniżanej i wykańczanej psychicznie. Odejście od męża-kata to najlepsza decyzja w jej życiu, ale niestety nie kończy się happy endem. Jej mąż, wzięty prawnik, człowiek z wieloma znajomościami w branży, nie daje kobiecie odejść od niego bezboleśnie. Sąd zasądza na jego rzecz alimenty, które kobieta musi spłacać w comiesięcznych transzach, przez co traci niemal wszystko na co pracowała, łącznie z ukochanym salonem piękności. Pomocy udziela jej wujek, który w Hiszpanii prowadzi dobrze prosperującą restaurację. Dziewczyna pozostawia w Polsce swoją córkę i wyjeżdża na kilka miesi...