Przejdź do głównej zawartości

Anna Wolf – Obietnica gangstera

 Sięgając po tę książkę, drżałam na myśl o tym, że po raz kolejny dam się nabrać fajnym opisom i poleceniom płynącym z internetu, a potem... oczy mi zgniją. Szybko jednak się okazało, że myliłam się bardzo i przeczytałam ten romans z dużą radością.



Riley jest dziewczyną, która była świadkiem egzekucji własnej matki. Uciekła więc od oprawcy i starała się zapomnieć o tym przerażającym fakcie. Rozpoczęła pracę w jednym z barów należących do lokalnych mafiozów, ale dzięki temu, czuła, że jej prześladowca jej nie dorwie. Przypadek sprawia, że dziewczyna poznaje tajemniczego Dimitra, który z sobie tylko wiadomych powodów otacza Riley opieką i krok po kroku rozkochuje w sobie.

To był bardzo udany romans mafijny. Dużo tu mięsistych i trudnych scen, w których nikt nie przebiera w słowach, dialogi są soczyste, a sceny rozpisane całkiem zmyślnie. Nie ma tu miejsca na infantylne opisy, które niczego nie wnoszą. Są za to dość dokładnie wyjaśnione wątki, dzięki którym całość nabiera fajnego charakteru i nie nudzi. Wszystko się tu zgadza. I niebezpieczne sytuacje okraszone solidną dawką strzelanek lub mordobicia oraz oczywiście romans, który wcale nie gra w tej powieści pierwszych skrzypiec, a jest jedynie udekorowaniem perypetii życiowych bohaterów.

To, co mnie ucieszyło, to fakt, że ta książka nie kipi od miłosnych scen. Faktem jest, że seks się pojawia, ale raz, konkretnie i nie powtarza się co kilka scen, dzięki czemu miło obserwuje się chemię pomiędzy bohaterami i zwraca uwagę na treść, a nie sztuczne wypełnianie zbliżeniami.

To jedna z tych opowieści, które zabiera się ze sobą na wakacje, by móc czytać i nie myśleć o potwornościach, którymi otaczamy się na co dzień. To odprężająca i szybko czytająca się książka na jeden z wieczorów.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

O sercu, żółci i kiju w dupie

Od niemal dziesięciu lat moja najukochańsza babcia żyje ze stymulatorem serca, który pilnuje prawidłowego rytmu serca i nie pozwala mu na leniuchowanie. Dzięki temu urządzeniu najbardziej pomysłowa kobieta na świecie, czort wcielony i anioł w jednym, żyje i ma się dobrze. I niech tak będzie! Kontrole takich stymulatorów odbywają się raz do roku i od siedmiu lat mam przyjemność jeździć z babcią do poznańskiej kliniki po to by sprawdzić czy wszystko w porządku. Od wielu lat nic się tam nie zmieniło. Kolejki oczekujących na badanie, zaduch, smutek i strach przed tym co powie lekarz, bo jak mówi babcia, jak pompa w organizmie siądzie to już dupa blada. Żeby uniknąć zmęczenia , koszmarnych kolejek i wszechogarniającej rozpaczy, zdecydowałyśmy się na kontrole prywatne. Ludzi jest zdecydowanie mniej, ale zawsze znajdzie się ktoś z kim można pogawędzić, a babcia to uwielbia. Bardzo często, ku mojej uciesze chwali i podtrzymuje na duchu starszych od siebie pacjentów mówiąc, że świetn