Przejdź do głównej zawartości

Martyna Szubert – seria Sekrety i kłamstwa

 Szukacie powieści Young Adult dla swoich nastolatek, w których hormony buzują niczym w ulu? Oto odpowiedź na Wasze potrzeby. Dla miłośniczek lekkich romansów, ale też dla tych, które marzą o księciu z bajki i romantycznych uniesieniach. Te książki będą dla nich odpowiednie. Idealnie wyważone, ale też nie infantylne czy mdłe. Oto co mam o  nich do powiedzenia.



Beth to dziewczyna, która marzy o dostaniu się na studia. Uczy się więc pilnie, zalicza kolejne egzaminy i ambitnie dąży do celu. Archer natomiast, to chłopak pełen sprzeczności, kreujący się na łobuza, który oferuje dziewczynie pewien układ. Jak łatwo się domyślić, młodzież szybko zakochuje się w sobie i wokół nich i ich uczucia zaczynają dziać się rzeczy, kładące się cieniem na ich przyszłym życiu.

To bardzo ładna opowieść dla nastolatek, którą z przyjemnością przeczytają również i tzw. nastolatki plus. Dużo tu fajnych i mięsistych dialogów, mnóstwo relacji międzyludzkich, zależności występujących wśród młodzieży szkolnej i problemów z jakimi się borykają. Łatwo więc się z nimi utożsamiać, dopingować ich w codziennym życiu i wspierać w decyzjach jakie podejmują.

Warto zauważyć, że to nie tylko romans. I choć gra on tutaj pierwsze skrzypce, to jednak wokół niego dzieją się rzeczy szalenie ważne nie tylko dla młodych, ale także dla ich rodziców. Autorka porusza tu wiele problemów. Mówi o rozwodzie, zdradzie, braku zaufania i szczerości oraz konsekwencji, które się z tym wiążą.

Cieszę się, że Martyna Szubert skroiła tutaj historię nietuzinkową i ważną i uniknęła infantylnych treści, które tak często pojawiają się w tego typu powieściach. Polecam, drogie Panie! Warto przeczytać tę uroczą serię.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...