U Daphne du Maurier nie można szukać radosnych treści o lekkim zabarwieniu romantycznym, które cieszą oko uniesieniami i porywami serc. U tej autorki spodziewać się należy dusznego i gęstego jak mgła klimatu, ciężkich, ale szalenie interesujących historii i dreszczu, towarzyszącego im bezsprzecznie. "Oberża na pustkowiu" niepokoi, zaskakuje i wciąga w swoje mroczne kąty.
Zimne, wietrzne i nieprzyjazne kornwalijskie torfowiska, tajemnica wisząca nad oberżą Jamajka i charyzmatyczna, pełna dumy i odwagi młoda kobieta, walcząca z niesprzyjającą sytuacją i mężczyznami.
To, co zwykle urzeka mnie w powieściach du Maurier, to nieprawdopodobne, piękne i wyjątkowo drobiazgowe opisy przyrody. Zachwycające mnogością przymiotników, ale też oddające piękno otaczającego bohaterów świata. A stosowanie ich, to w przypadku autorki swego rodzaju zabieg wyciszający, który ma za zadanie wygładzić fabułę, wprowadzić lekko senny anturaż i snuć opowieść powolną i delikatną, po to, by w kulminacyjnym momencie zaatakować zwrotem akcji i niespodziewanym finałem.
I jak zwykle, jest też solidny watek kryminalny, który przetacza się przez całą powieść wielokrotnie i zaznacza swoją obecność w rozmowach bohaterów czy ich wspomnieniach. Nie jest być może zbyt wyrafinowany czy też oryginalny, ale ciekawy na tyle, by utkać wokół niego niesamowitą opowieść.
Ta powieść hipnotyzuje nie tylko pięknym, lotnym i plastycznym językiem, ale też zmiennymi nastrojami, które autorka poprzetykała jakby pracowała nad wyjątkowo barwnym kilimem. Świetnie też dobierała panującą na zewnątrz aurę i komponowała ją z nastrojami towarzyszącymi głównemu bohaterowi.
Daphne du Maurier to niekwestionowana mistrzyni dwuznaczności i suspensu, która bez skrupułów pakuje czytelnika na łódź, kołysze go raz w lewo, raz w prawo i skłania do myślenia nad teoriami, wątpliwościami i podejrzeniami. Doskonała powieść!
Komentarze
Prześlij komentarz