Na rynku wydawniczym wiele jest romansów, pisanych z perspektywy głównej bohaterki. Rzadkość stanowią autorki/rzy, którzy decydują się na napisanie tej samej historii ale z perspektywy mężczyzny. Pojawia się bowiem wtedy szereg zarzutów z oskarżeniem o nabijanie pieniędzy lub brak pomysłów i ciągniecie tematu na siłę. No cóż, trudno się z tym nie zgodzić, ale ja nie mam nic przeciwko, jeśli opowieść jest ciekawa. A w przypadku Pięknej katastrofy nie mam żadnych wątpliwości.
Wydawać by się mogło, że to sztampowa historia o grzecznej, miłej dziewczynie i łobuzie lubującym się w imprezach, przygodnym seksie i alkoholu. Okazuje się jednak, że to jedynie początek interesującego romansu, który wcale nie wydaje się być oczywisty.
Początkowo powieść przypomina nieco inny znany romans – After. Tu jednak, skomplikowana i momentami obsesyjna miłość jest lepiej przedstawiona, głębiej przeanalizowana i dużo smaczniej pokazana. Powieść nie jest chaotyczna, a ładnie, logicznie i sensownie złożona, dzięki czemu przez opowieść przechodzi się bezboleśnie i tak jak powinno być.
Bohaterowie są ciekawi, różnorodni charakterologicznie i posiadający bagaż problemów, które długo skrywane, wychodzą w najmniej spodziewanym momencie. Wywołują u czytelniczki mnóstwo różnorakich uczuć: począwszy od miłych i obezwładniających romantyzmem relacji pomiędzy głównymi bohaterami, skończywszy na nerwach wywołanych przez ich trudne do pojęcia zachowania i decyzje.
To zupełnie inna książka niż te, do których jesteśmy jako czytelniczki przyzwyczajone. Jest wielowymiarowa, złożona, niejednoznaczna, ale nie zgubiła po drodze najważniejszej rzeczy – miłości. To piękna opowieść o ogromnym uczuciu, które tylko mały krok dzieli od totalnej zagłady, czyli nienawiści.
Polecam Wam ten emocjonalny i uczuciowy rollercoaster. Gwarantuję, że nie oderwiecie się od lektury aż do ostatniego zdania.
Komentarze
Prześlij komentarz