Czy potrzebujesz przyjemnej i odprężającej lektury? Jeśli Twoja odpowiedź jest twierdząca, to czytaj dalej, bo właśnie o takiej dziś opowiem. I od razu zaznaczam, że nie jest to epatujące seksem czytadło (choć nie ma co ukrywać, że kilka scen miłosnych w niej się znajduje), a ładna historia o miłości, która tylko czeka na to, by wybuchnąć z pełną mocą.
Jest to opowieść o bibliotekarce i zarazem poczytnej autorce książki, która to przez przypadek poznaje przystojnego mężczyznę. Szybko okazuje się, że Jace bardzo chciałby poznać bliżej Evie, ale ta zgadza się jedynie na przyjaźń. I tak trwają tak w tym przyjacielskim stuporze do czasu, kiedy przyjdzie im udawać przed rodziną mężczyzny, że są zaręczeni. Szybko okaże się wtedy, że kochają się jak szaleni, ale to może nie wystarczyć im do szczęścia, bo każde z nich coś ukrywa.
Fajnie sobie to wymyśliła Victoria Black. Wprawdzie o udawaniu pary przed rodziną było już wielokrotnie, o bogactwie i próbie przejęcia firmy również, ale zawsze to jakaś inna perspektywa i jeśli treść jest dobrze rozpisana, tak jak to ma miejsce w przypadku tej książki, to nie mierzi i czytanie sprawia dużą frajdę.
To powieść do połknięcia na raz, bowiem szczerze mówiąc trudno się od niej oderwać. Autorka napisała ją ładnym prostym językiem i do końca utrzymała ten poziom. Była konsekwentna, nie ukwiecała jej na siłę, ani nie starała się udziwniać swoich postaci. Zbudowała bohaterów charakternych i bardzo wyraźnych. Sceny były przemyślane, niezbyt skomplikowane i może nieco przewidywalne, ale za to fabuła toczyła się równo i logicznie.
To naprawdę fajny romans, z kilkoma ważnymi plot twistami, które nadają całości pieprzu. Polecam do popołudniowej kawki lub wieczornego relaksu.
Komentarze
Prześlij komentarz