O czasach, które nastały po zakończeniu II wojny światowej większość ludzi żyjących w tamtym okresie chciałaby zapomnieć. O tym, że mimo radości z zakończenia tego krwawego czasu w dziejach Polski, nadal odczuwało się strach, bo Polska nie była do końca Polską, a sowieckim tworem, wychowującym sobie lud oraz o tym, że za najdrobniejszą niesubordynację można było trafić na przesłuchanie lub do aresztu. Pamiętać jednak należy, że ci wystraszeni i doświadczeni ludzie usiłowali odbudować swoje życie i mimo przeżytych traum, wrócić do normalności. Zatrudniali się więc w zakładach pracy, obchodzili urodziny, imieniny, zakochiwali się. Żyli. I o tym traktuje książka Barbary Wysoczańskiej. O życiu w powojennej Polsce.
Lidia wraz z ojcem, siostrą i jej rodziną uciekają z Drohobycza tuż po zakończeniu wojny. Po kilkudziesięciu tygodniach podróży w wagonach bydlęcych trafiają na małą stację w Nowej Soli, gdzie mają rozpocząć nowe życie. Dzięki zbiegowi okoliczności i koneksjom ich wybawiciela – Szczepana, Lidka dostaje pracę jako pielęgniarka w radzieckim szpitalu, wycieńczony podróżą ojciec trafia na oddział, a siostra z mężem otrzymują mieszkanie. Wydawać by się mogło, że powoli rodzina zadomawia się w nowym miejscu, ale żal za opuszczonym domem, za innym życiem i bliskimi, nie pozwala pójść do przodu.
Barbara Wysoczańska ma wspaniały dar do zaglądania w ludzkie dusze. Do rozbierania uczuć targających człowiekiem na czynniki pierwsze, naprawiania ich i składania na nowo. Dzięki temu, jej postaci są wielowymiarowe i rzutkie, zawsze pełne sprzeczności, ale też ufności i wiary w lepsze jutro.
Jeśli chodzi o warstwę historyczną, to jak zwykle wszystkie wątki przygotowane są w punkt. Pieczołowite i drobiazgowe przygotowania do pisania tej powieści procentują, a nawet jednozdaniowe wspominki, które mają solidne podparcie historyczne nadają powieści autentyczności. Świetnym tego przykładem jest choćby opis egzekucji gauleitera Greisera czy aresztowanie Witolda Pileckiego.
To co na najważniejsze jednak, to odkrywanie przed czytelnikiem miłości, do której tak bardzo tęsknili bohaterowie. Do odrobiny czułości, która choć na chwilę wyrzuciłaby z głowy traumatyczne przeżycia, do poczucia bezpieczeństwa i przynależności do drugiej osoby. I to czytelnicy otrzymali z nawiązką.
Autorka pisze przepiękne powieści, a ta, moim zdaniem jest jak do tej pory najlepsza. Najbardziej emocjonalna, wzruszająca i dotykająca wszystkich ważnych tematów, o których w wielu rodzinach się nie mówi. Gorąco polecam, zachwycam się niezmiennie stylem i wielką wrażliwością Barbary Wysoczańskiej.
Komentarze
Prześlij komentarz