Przejdź do głównej zawartości

Ewelina Nawara & Małgorzata Falkowska – Nieosiągalny

 Ile razy, jako małe dziewczynki wzdychałyśmy do księcia, który z uporem maniaka szukał w całym królestwie swojej wybranki serca? Ile razy marzyłyśmy, by, jako dorosłe kobiety (choć w przenośni) zgubić szklany pantofelek, a potem czekać na rycerza na białym koniu? Odpowiedź brzmi: wielokrotnie! Potem okazywało się, że dorosłe życie wcale nie jest bajką i z tymi idealnymi facetami różnie bywa. Całe szczęście pozostały książki, dzięki którym królewicze mają się dobrze i całkiem przyzwoicie sobie radzą we współczesności. Zapraszam na opowieść o Kopciuszku.



Dziś będzie szalenie bajkowo i romantycznie, czasem trochę groźnie, ale jak to w bajkach bywa, całkiem dobrze się to wszystko skończy. Piękna Olimpia jest Polką, ciężko pracuje na swoje utrzymanie, studiuje i zalicza kolejne egzaminy by zadowolić ojca tyrana. William natomiast jest... księciem niewielkiego królestwa Martagonu, który zakochuje się w Oli bez pamięci i zabiera ją do siebie.

Oto przed Wami współczesna bajka o Kopciuszku, ale odpowiednio pokoloryzowana i doprawiona solidną dawką pieprzu. Na wskroś romantyczna, przesłodka i pełna miłości, ale też poruszająca trudne tematy, które często zamiatane są pod dywan. I nie mowię tu tylko o powieściach, ale i o życiu. O przemocy, zarówno fizycznej jak i psychicznej mówi się niewiele. I choć w tej niewielkiej objętościowo książce temat ten jest dobrze zarysowany, to jednak występuje tu w charakterze "bajkowego" zła niźli realnego problemu. Ale, że cała ta powieść jest szalenie bajkowa, toteż nie można tego faktu uznać za błąd.

Postaci są iście bajkowe i ciut nierealne, przeładowane emocjami od stóp po czubek głowy. Pełne idealistycznych przekonań, ale też zupełnie irracjonalnych zachowań. Są momenty, w których od doskonałych wręcz wyborów i decyzji kręci się czytelniczce w głowie, a czasem przewraca się oczami, myśląc o tym, że w realnym życiu takie rzeczy się nie zgadzają.

I mimo, że totalna fikcja miesza się tu z rzeczywistością, książkę czyta się błyskawicznie i z pewną masochistyczną przyjemnością. Jest to najlepszy sposób na odstresowanie po ciężkiej pracy albo na poprawienie sobie humoru.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

O sercu, żółci i kiju w dupie

Od niemal dziesięciu lat moja najukochańsza babcia żyje ze stymulatorem serca, który pilnuje prawidłowego rytmu serca i nie pozwala mu na leniuchowanie. Dzięki temu urządzeniu najbardziej pomysłowa kobieta na świecie, czort wcielony i anioł w jednym, żyje i ma się dobrze. I niech tak będzie! Kontrole takich stymulatorów odbywają się raz do roku i od siedmiu lat mam przyjemność jeździć z babcią do poznańskiej kliniki po to by sprawdzić czy wszystko w porządku. Od wielu lat nic się tam nie zmieniło. Kolejki oczekujących na badanie, zaduch, smutek i strach przed tym co powie lekarz, bo jak mówi babcia, jak pompa w organizmie siądzie to już dupa blada. Żeby uniknąć zmęczenia , koszmarnych kolejek i wszechogarniającej rozpaczy, zdecydowałyśmy się na kontrole prywatne. Ludzi jest zdecydowanie mniej, ale zawsze znajdzie się ktoś z kim można pogawędzić, a babcia to uwielbia. Bardzo często, ku mojej uciesze chwali i podtrzymuje na duchu starszych od siebie pacjentów mówiąc, że świetn