Przejdź do głównej zawartości

Kristen Callihan – Ukochany wróg

 W romansach często występuje relacja hate-love. Bardzo lubię ten rodzaj książek dla kobiet, ponieważ są ciekawsze, zabawniejsze i jak powszechnie wiadomo, od nienawiści do miłości jest tylko jeden krok. Dziś kilka słów o książce, którą przeczytacie w kilka godzin, bo odpręża i jest bardzo miła w odbiorze.



Macon i Delilah poznali się w w liceum. On był chłopakiem jej młodszej siostry i najprawdziwszym wrzodem na duszy nastoletniej dziewczyny. Wiecznie w pretensjach, w przytykach, w docinkach. Dziewczyna nie cierpi go całym sercem i po wyprowadzce ze swojego miasteczka nie chce mieć z nim nic do czynienia. Niestety los rządzi się własnymi prawami i po latach znów zderza tę dwójkę ze sobą. Tym razem jednak nienawiść przeradza się w bardzo gorące uczucie.

Wspaniale bawiłam się czytając dialogi. Były inteligentne, pełne celnych ripost i tak rozpisane, że wydawało się jakbym uczestniczyła w rozmowach bohaterów. Delilah to nie kolejna słodkopierdząca przedstawicielka płci pięknej, a dumna i inteligentna młoda kobieta, która dąży do osiągnięcia zamierzonego celu. Jedyną przeszkodą jest jej ogromna miłość do siostry, która bezwzględnie to wykorzystuje.

Jeśli zaś chodzi o historię to nie ma się tu do czego przyczepić. Wszystko przedstawiono tu wzorcowo, wyjaśniono pewne zaszłości, usytuowano romans w idealnej przestrzeni i rozwinięto go całkiem zgrabnie i nienachalnie. 

To bardzo przyjemna lektura, która pozwoli na chwilę zapomnienia. Jeśli lubicie romanse, pełne żartobliwych prztyczków w nos i fajnych, rozwiniętych dialogów, to nie wahajcie się sięgnąć po tę książkę. Czyta się ją wyjątkowo szybko i z wypiekami na twarzy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...