Dość frywolny tytuł sugerował, że oto autorki pięknych i poruszających romansów, zanurzyły się w odrobinie perwersji, dodały pikanterii swojej opowieści i zaskoczyły. W sumie, niespodzianki nie było, bo książka okazała się być szalenie romantyczna, ale to wcale źle o niej nie świadczy. Przeczytałam ją w jeden wieczór i cieszę się, że mogłam poznać tę historię.
Powieść opowiada o dwojgu dawnych korespondencyjnych znajomych, którzy po wielu latach niepisania do siebie listów, odnawia znajomość. Griffin wchodzi w relację z czystym sumieniem i otwartym sercem, natomiast Luka ma za sobą pasmo nieszczęść i walczy o każdy dzień, o swoje zdrowie psychiczne i niezależność.
Sądziłam, że będzie to historia przepełniona żądzą i namiętnością. Że będzie ociekać seksem i lubieżnymi scenami, a szczerze mówiąc, otrzymałam nieprawdopodobnie piękną historię, którą pochłania się wypiekami na twarzy.
W tego typu literaturze rzadko porusza się trudne tematy. Często czytelnik ma po prostu do czynienia z gorącym uczuciem i relacją między dwojgiem ludzi. W tej powieści romans to jedynie miła dla oka otoczka, która tylko upiększa całą historię. Jej osią jest walka z samym sobą, powolny proces zdrowienia i próba poruszania się po podstawowych poziomach życia codziennego.
Trauma wywołana silnym stresem pourazowym może powodować wiele problemów. Często wiąże się z atakami paniki, odsunięciem się od współżycia społecznego i potwornym lękiem o wszystko. W tej książce autorki poświęciły dużo uwagi właśnie tym problemom. Ujęły to w tak delikatny i przystępny sposób, że czyta się z ogromnym zainteresowaniem i uwagą. Nie potraktowały tematu pochopnie, a bardzo uważnie i drobiazgowo.
A jeśli chodzi o tytułowe listy, to jest ich dość dużo, często są zabawne, wzruszające, a kiedy indziej pełne seksualnych aluzji. Są jednak bardzo ważne i biorą udział w powolnym procesie zdrowienia bohaterki.
Przeczytajcie tę ważną i uroczą powieść. Gwarantuję, że trudno będzie się Wam od niej oderwać.
Komentarze
Prześlij komentarz