Powieść, która niesie ze sobą skrajne opinie czytelników, historia niełatwa, skomplikowana i wielowymiarowa właśnie pozostawiła w mojej głowie trwały ślad, a półka z najważniejszymi książkami fantasy wymaga poważnej reorganizacji.
Nie będę dziś pisać zbyt wiele o fabule, bo to jest tak, jakbym chciała streścić Grę o tron, nie będę więc się porywać z motyką na księżyc. Opowiem jednak o tym, jak olbrzymia jest to literacka uczta!
Osoby, które znają twórczość Tolkiena, znajdą tu wiele rzeczy zapożyczonych z jego najsłynniejszej trylogii i być może fabuła wydawać się może nie do końca oryginalna, to jednak sposób jej przedstawienia jest niemal wybitny.
Mamy tu zbiór wielu postaci. Żadna z nich nie jest krystaliczna, ich działania i decyzje nie do końca są jasne, co komplikuje nieco odbiór i sprawia, że całość nabiera nieprawdopodobnej wręcz tajemniczości. Poza tym, bohaterowie przebywają długą drogę, ale mnóstwo niedopowiedzeń i niejasności powoduje, że zastanawiam się dokąd ich to wszystko zaprowadzi, i czy to się skończy dobrze.
To wspaniały przykład high fantasy. I choć kilkukrotnie złapiecie się na tym, że porównujecie inne książki z tego gatunku, to jednak przyjemność z czytania jest nieprawdopodobna. Książka jest napisana bardzo plastycznie, a akcja ma świetne tempo. Są momenty, w których fabuła pędzi na złamanie karku, ale są też chwile wyciszenia – bardzo potrzebne, by zachować rytm.
Tę powieść należy potraktować jak najlepszy rocznik wina. Zachować go na idealny moment i zazać się nim delektować w ciszy i spokoju.
Komentarze
Prześlij komentarz