Przejdź do głównej zawartości

S.A. Chakraborty – Królestwo Miedzi

 Trafiają się czasem książki, które chce się czytać bez przerw, ale są na tyle wymagające, że jednak trzeba je robić dla własnego dobra. Królestwo Miedzi takie właśnie jest. Jednocześnie chce się tę powieść pożerać literka po literce i przestać na chwilę, żeby zaczerpnąć tchu. Powrót do Dewabadu jest wyjątkowo udany!



Kapitalnie rozpisana to historia! Lotna, oryginalna i pełna intryg, które wywracają raz po raz treść do góry nogami. Ten tom jest bardziej mięsisty od pierwszego. Zachwyca pięknym językiem, wspaniale rozpisanymi scenami i dynamiką, której wielokrotnie brakuje w tego rodzaju powieściach. Postaci ewoluowały, dorosły lub przepoczwarzyły się w zupełnie niespodziewane stwory. Fabuła skręca kilkukrotnie i zawija się niczym pnący bluszcz, dzięki czemu historia pozostaje w głowie i cały czas się o niej myśli.

Autorka wykazała się tutaj dużą wiedzą z zakresu szeroko pojętej arabistyki. Z wielką wprawą i znawstwem wyjaśnia zależności pomiędzy rodami, dialektem i historycznymi zaszłościami. Wplata rzeczywistość w fikcję w sposób smaczny i niezwykle trafny, tak, że trudno jest się czytelnikowi połapać co jest prawdą, a co nie.

Dzięki intrygom, knuciu i nieustającym szaradom politycznym, powieść pędzi na złamanie karku i zwraca uwagę czytelnika w ciągle nowe kierunki. Wszystko to doskonale wyważono i skomentowano doskonałymi dialogami i ripostami.

I o ile, pierwszy tom był baśniowy, nieco romantyczny i pełen relacji międzyludzkich, o tyle ta część to wspaniale rozpisana szarada wojenna, brutalna i wyjątkowo polityczna, co nadaje jej charakteru i sprawia, że jest zdecydowanie bardziej interesująca. Polecam gorąco, wszem wobec. Niech się czyta na zdrowie!

Komentarze

  1. Zapowiada się interesująco :) Godna uwagi jest "Pani siedmiu bram", która wpadła ostatnio w moje ręce. Porywająca powieść fantasy, która zaskakuje i wciąga.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

O sercu, żółci i kiju w dupie

Od niemal dziesięciu lat moja najukochańsza babcia żyje ze stymulatorem serca, który pilnuje prawidłowego rytmu serca i nie pozwala mu na leniuchowanie. Dzięki temu urządzeniu najbardziej pomysłowa kobieta na świecie, czort wcielony i anioł w jednym, żyje i ma się dobrze. I niech tak będzie! Kontrole takich stymulatorów odbywają się raz do roku i od siedmiu lat mam przyjemność jeździć z babcią do poznańskiej kliniki po to by sprawdzić czy wszystko w porządku. Od wielu lat nic się tam nie zmieniło. Kolejki oczekujących na badanie, zaduch, smutek i strach przed tym co powie lekarz, bo jak mówi babcia, jak pompa w organizmie siądzie to już dupa blada. Żeby uniknąć zmęczenia , koszmarnych kolejek i wszechogarniającej rozpaczy, zdecydowałyśmy się na kontrole prywatne. Ludzi jest zdecydowanie mniej, ale zawsze znajdzie się ktoś z kim można pogawędzić, a babcia to uwielbia. Bardzo często, ku mojej uciesze chwali i podtrzymuje na duchu starszych od siebie pacjentów mówiąc, że świetn