Urocza, przepełniona romantyzmem książka, w której oprócz fruwających w brzuchu motyli znaleźć też można garść wzruszeń i nadzieję, że nie ma sytuacji bez wyjścia, a szczęście jest na wyciągnięcie ręki, trzeba tylko po nie sięgnąć.
Jest to opowieść o młodej mężatce Ani, która w dniu swojego ślubu dowiaduje się, że mąż zdradzał ją z jej najlepszą przyjaciółką. Dziewczyna ucieka więc od zakochanego w innej męża do Włoch, do starej, pięknej willi, w której rozpoczyna pracę, ale też nowy etap w życiu.
To była ładnie napisana historia o miłości, która łączy dwoje ludzi aż po grób. Autorka opowiada nie tylko historię miłości, ale też opowiada o Włoszech, przepięknym jeziorze Como i najpyszniejszym włoskim jedzeniu.
Ta książka jest bardzo subtelna. Opowiada o przeżytych traumach, o tym, jak ważna w życiu jest obecność bliskich i przyjaciół i, że czasem nie da się wybrnąć z trudnej sytuacji życiowej bez odpowiedniej i fachowej opieki specjalistów. Mówi o tym, że to nic złego prosić o pomoc i wskazuje gdzie jej szukać.
Postaci są bardzo kolorowe, ale nieprzerysowane, odnosi się wrażenie jak gdyby byli naszymi znajomymi, przyjaciółmi, na których można liczyć. Dialogi nie są mdłe, autorka zaserwowała tu szereg ciekawych pyskówek pomiędzy bohaterami.
Próżno tu doszukiwać się zgrzytów czy niedoskonałości. Książka jest przemyślana, urocza i zawiera w sobie pewną uniwersalną mądrość. Jestem przekonana, że większość dziewcząt, które sięgną po tę książkę, wyniesie z niej odrobinę morału. Nie wszystkie historie kończą się happy endem, ale w niektórych przypadkach życie jednak skłania się ku szczęśliwym zakończeniom. I zawsze trzeba w nie wierzyć. Bo o tym, że muzyka łagodzi obyczaje, nie trzeba przypominać nikomu.
Komentarze
Prześlij komentarz