Przejdź do głównej zawartości

Artur Żurek – Bezdomny

 Artur Żurek w swojej najnowszej powieści serwuje czytelnikowi misternie skonstruowaną opowieść kryminalną, która łączy wydarzenia historyczne z intrygującą fikcją, przekraczając granice czasu, przestrzeni i gatunku. Autor, znany z umiejętności budowania nastroju niepokoju i napięcia, wplata w narrację zarówno thriller polityczny, jak i psychologiczne studium człowieka rozdartego między światem realnym a duchowym. A, że czytam wszystko co wyjdzie spod pióra autora, toteż i tej pozycji pominąć nie mogłam.



Punktem wyjścia powieści jest niewyjaśnione zniknięcie Emanueli Orlandi w Rzymie w 1983 roku. To nierozwikłana sprawa, która od dekad budzi zainteresowanie mediów i opinii publicznej. Żurek wykorzystuje ten motyw jako osnowę dla opowieści rozciągniętej na dziesięciolecia i rozgrywającej się współcześnie we Wrocławiu. Znalezienie zwłok bezdomnego mężczyzny, który przed śmiercią ostrzegał przed zamachem na papieża, uruchamia serię zdarzeń, w które zostaje wplątany Daniel Kowalczyk, czyli były dziennikarz śledczy, samotnik z bolesną przeszłością, walczący z własnymi demonami.

Narracja prowadzona jest dwutorowo. Tu przeszłość przeplata się z teraźniejszością, a wspomnienia z faktami. Żurek konsekwentnie splata te linie fabularne, stopniowo odkrywając kolejne warstwy intrygi. Autor zaskakuje zwrotami akcji, ale unika tanich efektów, każde odkrycie ma swoje uzasadnienie, a finał, choć dramatyczny, nie jest jedynie sztuczną kulminacją, lecz logicznym domknięciem historii.

Żurek nie tylko buduje kryminał, ale także zmusza czytelnika do refleksji nad granicami między racjonalnością a wiarą, nauką a mistycyzmem. Pojawia się tajemnicza organizacja Custodes Futuri (Strażnicy Przyszłości), której obecność nadaje książce niemal ezoteryczny klimat. Czy naprawdę istnieją ludzie, którzy wiedzą więcej niż inni? Czy są gotowi poświęcić jednostki dla większego dobra? Autor nie daje łatwych odpowiedzi, ale pozostawia przestrzeń dla interpretacji, budując aurę tajemnicy, która unosi się nad całą powieścią.

Artur Żurek z powodzeniem łączy fikcję literacką z rzeczywistością historyczną, tworząc powieść, która nie tylko wciąga intrygą, ale też skłania do głębszych przemyśleń. To książka dla tych, którzy w literaturze kryminalnej szukają czegoś więcej niż tylko zagadki do rozwiązania. To dla tych, którzy chcą zanurzyć się w mrocznym, ale niepozbawionym nadziei świecie ludzkich słabości, dylematów i tajemnic.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...