Przejdź do głównej zawartości

Joanna Bator – W moje strony. Trzy wyprawy w stronę wyobraźni, współczucia i troski.

 Joanna Bator, jedna z najważniejszych współczesnych polskich pisarek, znana z głębokiej refleksji nad tożsamością, kobiecością i pamięcią, w książce W moje strony. Trzy wyprawy w stronę wyobraźni, współczucia i troski dokonuje swoistego odsłonięcia. Nie tyle autobiograficznego, co literacko-egzystencjalnego. To książka eseistyczna, a zarazem bardzo osobista, w której autorka dzieli się nie tylko kulisami swojego warsztatu, ale i wartościami, które stanowią fundament jej pisarstwa i światopoglądu.



Publikacja podzielona jest zgodnie z czterema „stronami” literackiego kompasu Bator: bunt, wyobraźnia, współczucie i troska. Każdy z tych elementów nie tylko służy jako ramy dla osobistych refleksji, ale zostaje głęboko osadzony w kontekście twórczości, zarówno własnej, jak i cudzej. Bator sięga do swoich doświadczeń jako dziewczynki, filozofki, podróżniczki i pisarki, pokazując, jak kolejne etapy życia wpłynęły na jej styl i tematykę.

„Na początku był bunt”, tym zdaniem otwiera opowieść o swoich początkach. Bunt przeciwko patriarchalnym wzorcom, wobec prowincjonalnego losu kobiet, który próbowała przełamać. Najpierw poprzez filozofię, potem literaturę. To jeden z najsilniejszych fragmentów książki, pełen pasji i refleksji nad emancypacją przez słowo.

Następnie Bator snuje rozważania o wyobraźni jako narzędziu nie tylko literackim, ale  egzystencjalnym. Dla niej to nie tylko siła kreacyjna, ale też możliwość porozumienia się z innymi,  zwłaszcza z czytelnikami. Wyobraźnia staje się mostem między światem wewnętrznym a społeczną rzeczywistością, w której zakorzenione są losy takich bohaterek jak Berta Koch czy Jadzia Chmura.

Rozdziały o współczuciu i trosce tworzą bardziej kontemplacyjną część książki. Tu autorka odnosi się nie tylko do relacji między postaciami, ale także do etyki pisania, tego, jak pisać o bólu, o cierpieniu, o zwierzętach i ludziach, którzy nie mają głosu. W tych fragmentach odnajdziemy inspiracje m.in. z filozofii posthumanizmu, feminizmu i etyki empatii.

Szczególnie wartościową częścią książki są fragmenty odsłaniające genezę powstawania znanych powieści Bator. Czytelnik otrzymuje niepowtarzalny wgląd w to, jak rodziły się pomysły na Ciemno, prawie noc, Piaskową Górę czy Górę Tajget. Bator mówi o impulsach, które popchnęły ją do pisania, o badaniach terenowych, rozmowach, obrazach i lękach, które zmaterializowały się w fikcji literackiej.

Na końcu książki znajdują się eseje i komentarze badaczek literatury: Joanny Jabłkowskiej, Izabelli Adamczewskiej-Baranowskiej, Marty Zdanowskiej, Angeliki Siniarskiej-Tuszyńskiej i Marzeny Samojlik-Podolskiej. Ich teksty stanowią doskonałe uzupełnienie refleksji autorki. Rzucają światło na jej twórczość z różnych perspektyw: genderowej, narratologicznej, etycznej i kulturowej. To cenne głosy, które wzbogacają lekturę i skłaniają do dalszych przemyśleń.

To wyjątkowa pozycja. Zarówno dla wielbicieli Joanny Bator, jak i dla tych, którzy interesują się mechanizmami twórczości literackiej. To książka głęboko humanistyczna, zanurzona w etycznych i estetycznych dylematach, pełna czułości i siły. Pokazuje pisarkę nie tylko jako autorkę fabuł, ale jako intelektualistkę i osobę głęboko zaangażowaną w świat.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...